niedziela, 12 maja 2013

Chapter 6. "..wiedziałem, że będziesz moim problemem."

| Taylor Swift - I knew you were trouble |




  Westchnąłem głośno, poprawiając koszulę i wszedłem tylnym wyjściem, na zaplecze klubu. Dziś sobota, więc musiałem pojawić się wcześniej niż zwykle, gdyż w weekendy odbywały się tu występy na żywo różnych zespołów, jak i pojawiało się więcej striptizerów. Odłożyłem torbę do swojej szafki i przeczesałem włosy palcami, wchodząc na salę. Zdziwił mnie wystrój, gdyż było dużo kwiatów i serduszek.

- Walentynki? – zamruczałem sam do siebie.

- Nie. Dziś organizowany jest tutaj jeden z wieczorów panieńskich i panna młoda tak przystroiła salę. – odpowiedział mi głos, stojący za mną. Odwróciłem się i uśmiechnąłem się do jego właściciela. Liam

- Witaj, Liam. – powiedziałem grzecznie, podając mu dłoń.

- Cześć, Lou. Co u ciebie?

- Dobrze, dziękuję. A u ciebie, Li? Co słychać u Niall’a? –zapytałem, dodając. – Muszę go kiedyś jeszcze zobaczyć.

- U mnie dobrze, a u niego to zapytasz dziś, ponieważ ma wpaść na chwilę później.

- Och, naprawdę? To super. – zaśmiałem się cicho, po czym razem z szatynem udaliśmy się za ladę, gdyż zaczęli się schodzić pierwsi klienci. Czas na tej pracy mijał niesamowicie szybko. Dzięki miłemu towarzystwu i przyjaznym klientom. Robienie drinków i napojów mam już w małym palcu i potrafię przyrządzić bez problemu.

- Harry o ciebie pytał. – usłyszałem w pewnej chwili i zamarłem na owe słowa. Powoli i ostrożnie podałem klientowi drinka, biorąc pieniądze i uśmiechnąłem się, spoglądając na Li.

- To ten z lokami? – zapytałem, udając że nie wiem o kogo chodzi.

- Tak, Harry to ten. Pytał o ciebie. – powiedział po raz kolejny. 

- Och, tak? A o co pytał? – zapytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Uch, po co mi to wiedzieć? – krzyknąłem sam na siebie w duchu. Jednak nie mogłem zaprzeczyć, że na myśl iż pytał o mnie, w moim brzuchu poczułem przyjemne ciepło rozlewające się po podbrzuszu. No bez jaj! – warknąłem do siebie, hamując reakcję swojego ciała. On tylko o ciebie zapytał i pewnie po to, aby znowu coś ci zrobić. Nie myśl sobie za dużo. – mówiło moje wewnętrzne ja, z którym chcąc nie chcąc musiałem się zgodzić. Ten chłopak to same problemy. Od kąt mi się przyśnił, mam same problemy. Nie potrafię uwolnić od niego myśli. Cokolwiek nie robię, przypomina mi się on i to zdarzenie z pierwszego dnia pracy. Zadrżałem na samą myśl o jego dłoniach, o jego ustach. Brrr. Zadrżałem i pokręciłem głową, wracając na ziemię, czekając na słowa szatyna.

- Pytał ogólnie o ciebie. Jak długo tu pracujesz. Czym się zajmujesz i takie tam.

- Aha. – odpowiedziałem cicho, podając klientom kolejne drinki i uśmiechałem się do nich, zapraszając ponownie.

- Spodobałeś mu się. – powiedział nagle, a moja dłoń z alkoholem zatrzymała się w połowie drogi do szklanki.

- Słucham? – zapytałem, chcąc wiedzieć, czy aby na pewno dobrze zrozumiałem.

- No tak. Widzę to po nim, co jest dziwne, do tej pory nikt, a to nikt mu się nie podobał. – powiedział chłopak.

- Widziałem go parę razy z jakimiś chłopakami. To w galerii, to w klubie. – powiedziałem, nie patrząc na niego.

- To jego klienci. – powiedział szybko i sądząc po jego minie, szybko tego pożałował. Spojrzałem na niego zdziwiony, ale nie drążyłem tematu, wpatrując się w szklanki i różnokolorowe napoje. Klienci? Ale w jakim sensie? Jest jakimś konsultantem czegoś? Może sprzedaje męskie perfumy. Ale ty głupi jesteś Lou! – krzyknęło moje drugie ja. Sprzedaje perfumy i z każdym klientem musi się przelizać. Jesteś debilem. No, ale w takim razie o co chodzi. Skoro nie o to, to o co. A zresztą co mnie to obchodzi? Niech robi co chce. A jednak mnie to zaintrygowała. Kliencie. W jakim, kurwa sensie? Jęknąłem cicho, rezygnując z myślenia i wróciłem do pracy.

   Dwie godziny później, moje ręce już wołały o pomoc. W ciągu tych stu dwudziestu minut zrobiłem tyle drinków, co chyba nawet w całym swoim dotychczasowym życiu nie zrobiłem. Impreza powoli się rozkręcała. Było coraz więcej ludzi i pierwszy zespół już zdążył zagrać, a wieczór panieński rozkręcał się na dobre. Pani nie szczędziły sobie alkoholu oraz coraz to nowych striptizerów. Właśnie podawałem kolejne drinki bawiącym się kobietom, gdy przy barze pojawił się znajomy blondynek.

- Lou! –powiedział, widząc mnie. Uśmiechnąłem się na jego widok, podając mu dłoń przez ladę.

- Cześć, Niall. Miło cię znowu widzieć. – powiedziałem uprzejmie.

- Ciebie też, Louis. To co mi zaproponujesz do picia, bo nie widzę tu nigdzie Liam’a.

- Mogę ci zrobić moją specjalność. – powiedziałem, śmiejąc się i mrugnąłem oczkiem. Chłopak pokiwał głową, więc zabrałem się za przyrządzanie kolorowego drinka.

- Proszę, na koszt firmy. – powiedziałem, podając mu wysoką szklankę.

- Dzięki, Lou. – powiedział, powoli kosztując mojego specjału. – Mmm…pyszne. Co tam u ciebie słychać, Louis? – zapytał, stawiając szklankę na blacie, tuż przed sobą.

- Dobrze jest. Pracuje, studiuję. – powiedziałem, czyszcząc szklanki.

- Co studiujesz? – zapytał, wyraźnie zaciekawiony i powoli sączył swój napój.

- Psychologię, z elementami pedagogiki. – powiedziałem.

- O interesujący profil. Podoba ci się? – zapytał.

- Tak, bardzo interesujący, choć trzeba się wiele uczyć, ale jakoś daję radę.

- I godzisz studia razem z pracą?

- Tak, bez problemów na razie. Rano chodzę na zajęcia, różne wykłady, a wieczorami trzy razy w ciągu tygodnia i w weekendy pracuję, więc jest dobrze. A jak jakiś wykład opuszczę to zawsze Zayn mi pomoże. Da notatki czy coś.

- No, podziwiam cię, stary. – powiedział, kiwając głową z uznaniem. – A Zayn, to…?

- Przyjaciel. Studiujemy to samo. – odpowiedziałem, uśmiechając się i pomachałem do Liam’a, który szedł w naszą stronę. – Przyszedł Niall.

- Cześć, kochanie. – powiedział szatyn, całując blondyna delikatnie w usta. Spojrzałem zdziwiony, a jednocześnie uśmiechnąłem się.

- Słodka z was para. – powiedziałem.

- Ach, dziękujemy. Cześć, Li. – powiedział blondynek. Obaj wdali się w jakąś rozmowę, a ja wróciłem do robienia drinków. Nagle światła przygasły i na scenie pojawił się jakiś zespół, zaczynając grać jakąś istnie erotyczną muzykę. Na scenie obok pojawiło się dwie dziewczyny i dwóch chłopaków, zaczynających powoli i zmysłowo tańczyć, utrzymując kontakt wzrokowy z publicznością. Po chwili jedna z tancerek zeszła ze sceny, podchodząc powolnym krokiem do jednego z mężczyzn i obróciła się, przylegając plecami do jego klatki piersiowej i otarła się o niego. Przez tłum przeszedł pomruk aprobaty. Po chwili to samo zrobili mężczyźni, podchodząc do kobiet.

- Harry tu jest, wiesz? – usłyszałem nagle głos Niall’a, rozmawiającego ze swoim chłopakiem. Poczułem skurcz mięśni na całym ciele, na to imię. Odetchnąłem cicho, starając skupić się na czymś innym, a z racji tego, że obecnie nie miałem klientów, przyglądałem się tańcowi striptizerów. Zauważyłem, że ostatnia z kobiet również zeszła z sceny i kuszącym krokiem podchodziła do jakiegoś chłopaka. Stał tyłem do nas i był dość wysoki. Dobrze zbudowany, dość szerokie ramiona. Gdy przesunąłem spojrzenie wyżej, jęknąłem cicho. Harry. Boże, co ja ci zrobiłem?! Czy on nie może przestać tu przychodzić? Wziął sobie za jakiś punkt nadrzędny, dręczenie mnie?! Spojrzałem na niego raz jeszcze i w tej właśnie chwili podeszła do niego tancerka. Spojrzała na niego, kusząco przygryzając wargę i przejechała dłonią po jego klatce piersiowej, aż do paska u spodni. Nie widziałem jego twarzy, ale mogę przysiąc, że w tej właśnie chwili się uśmiechnął. Stanęła tyłem do niego i przylgnęła do jego torsu, kręcąc biodrami, ocierając się o jego miednice. Poruszali się powoli, w rytm muzyki. Złapała jego dłonie i położyła sobie na zaokrąglonych biodrach, nom stop ocierając się o niego. Zacisnąłem zęby, czując dziwne uczucie rozlewające się po moim ciele. Starałem się nie zwracać na nie uwagi, ale mi coś nie wychodziło. Co to za uczucie? Nigdy go nie czułem.

- Coś się stało, Lou? – zapytał Niall, wyraźnie zatroskany, moją nagłą zmianą nastroju. Spojrzałem na niego, uśmiechając się wymuszonym uśmiechem i odpowiedziałem.

- Nie. Dlaczego miało się coś stać?

- Tak nagle zmienił ci się humor, myślałem że może coś się stało.

- Nie, nie. Wszystko jest okej. – odpowiedziałem, przyjmując zamówienie od klienta i kątem oka obserwowałem tańczącą parę. W pewnym momencie dziewczyna odwróciła się przodem do chłopaka i złapała go za pośladki, muskając ustami jego, a ja usłyszałem tylko kruszące się szkło i poczułem nagły ból w dłoni. Spojrzałem w dół i zobaczyłem krew ściekającą po mojej dłoni oraz skruszone szkło w mojej dłoni i na ladzie. Zgniotłem szklankę.

- Lou! Wszystko okej?! – zapytał Liam, podbiegając do mnie z przerażoną miną.

- Ja…tak, wszystko okej. Po prostu za mocno ścisnąłem. – szepnąłem cicho, nie chcąc zwracać niczyjej uwagi na to co się stało.

- Zostaw to i idź do łazienki oczyścić dłoń. Niall pójdzie z tobą. – powiedział, zabierając resztki szklanki

- Nie trzeba, niech raczej pomoże ci za barem, jest dużo klientów.  – syknąłem z bólu i wziąłem chusteczkę, przyciskając do rany. Przeskoczyłem przez bar i ruszyłem przez salę do łazienek. Niestety, musiałem przejść obok tańczącej pary. Skuliłem się lekko i spuściłem głowę w dół, przechodząc obok nich szybko. Przemknąłem szybko obok nich, wchodząc do łazienki i jęknąłem cicho, patrząc na swoją dłoń. Miałem kilka kawałków szkła wbitych w skórę. Odkręciłem zimną wodę i delikatnie wsadziłem pod nią rękę. Syknąłem cicho i drugą zacząłem wyciągać pojedyncze kawałeczki.

- Cholera. – jęknąłem z bólu.

- Ja to zrobię. – usłyszałem nagle jakiś głos nad sobą. Podskoczyłem i spojrzałem w lustro. Harry. Nawet nie usłyszałem jak wchodził.

- Nie trzeba, poradzę sobie. – szepnąłem cicho, przerażony jego obecnością tutaj. Zaśmiał się cicho.

- Jak zawsze niezależny. – zakpił, podchodząc i wziął moją dłoń, zaczynając powoli wyciągać szkła. – Co ci się stało? Czyżby jakiś widok ci się aż tak nie spodobał i z tego wszystkiego aż zgniotłeś szklankę? – zapytał, śmiejąc się kpiarsko. Spojrzałem na niego zszokowany. Skąd on to wie? Czyta w myślach czy jaki chuj?! Zaśmiał się tylko na widok mojej twarzy i kończył oczyszczać moją dłoń, po czym wsadził ją pod lodowatą wodę, zawijając w bandaż. Skąd on wziął bandaż!? Patrzyłem an niego bez słowa, z lekko przestraszoną miną. Zawiązał moją dłoń i odsunął się. Spojrzałem na rękę, która piekła delikatnie.

- Dziękuję. – szepnąłem cicho i niewyraźnie. Kiwnął głową i skrzywił lekko głowę, patrząc na mnie. – Co? – nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany. Jęknąłem zaskoczony. – Zostaw mnie.

- Nie bój się. Nie skrzywdzę cię. – wymruczał mi prosto do ucha. – Ostatnio ci coś obiecałem. Dotrzymam zdania. – mruknął groźnie, a mnie przebiegły dreszcze. – Nie dziś, ale dotrzymam. – zakończył, nachylając się i musnął moją szyję ustami, gryząc lekko. Jęknąłem, czując, że moje nogi są z waty. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się kpiarsko, ale uśmiech ten nie sięgał jego oczu. Tam kryło się jakieś inne uczucie. Uczucie, którego nie umiałem rozpoznać. Odsunął się i skierował do drzwi. W ostatniej sekundzie odwrócił się i powiedział.

- Jeszcze się zobaczymy, Louis. – po czym wyszedł, a ja jęknąłem głośno.

 

~ * ~

( to nie jest z perspektywy Lou)

 

- Masz z nim to załatwić, rozumiesz!? – warknął wysoki blondyn.

- Próbuję. – odwarknął jego rozmówca.

- Właśnie widzę. On już powinien nie żyć, więc dlaczego jeszcze chodzi po tej jebanej planecie?!

- Zawsze coś jest nie tak, rozumiesz!? To nie jest takie proste. – mruknął szatyn, siadając na wysokim fotelu. – Załatwię to, tak jak obiecałem.

- Mam taką nadzieję. – warknął tamten i podszedł do okna, mówiąc cicho. – Zginie. Zdechnie jak pies za to jak mnie upokorzył….

______________________________________________

Jest szóstka. Jakoś ciężko mi się to pisało, ale mam nadzieję, że nic nie zepsułam. Jak Wam się podoba to opowiadanie? Interesuje Was choć trochę? Dziękuję za aż tyle komentarzy pod ostatnim odcinkiem. Jesteście niesamowici. Komentujcie, klikajcie w reakcje. Dziękuję Wam, że jesteście ze mną < 33 Następny za tydzień. Do zobaczenia :**

11 komentarzy:

  1. Nareszcie się doczekałam. ^^ Cieszę się^^ Będzię dobrze. Jak zwykle genialnie napisałaś :D Koljny proszę... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże kocham to jesteś mega uzdolniona jestem pełen ciekawości co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten klimat, oby więcej scen w barze, a potem w łazience. :d
    WENY!

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę, coraz bardziej mnie intryguje te opowiadanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest coraz bardziej zajebiste! Jak widać nie tylko Harry'emu podoba się Lou ale też Louis'owi podoba się Hazza. Będzie ciekawie. O co chodzi z tymi ostatnimi zdaniami? Kto ma kogo zabić?! Kto mogo upokorzył?! Mam nadzieję że nie Liu ani Hazz mają wąchać kwiatki. O.O Czekam na następny i błagam niech chociaż trochę się to wyjaśni bo zjada mnie ciekawość. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, kolejny świetny rozdział ;*
    no i wg mnie jest tak, że Harry ma zabić Louisa, a zlecił mu to ten facet który kiedyś Lou zgwałcił, ale nie wiem, zobaczymy czy dobrze wnioskuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest jedno z moich ulubionych opowiadań! Kocham to *-*
    Takie to tajemnicze!
    I zajebiście że jest tam Niam, mam do nich słabość!
    Rozdział jak zawsze genialny. Czekam na następny, pozdrawiam <3
    @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje ulubione opowiadanie ♥
    Rozdział jest genialny o boże słów mi brakuje dodawaj bo umrę z ciekawości :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze tyle dni?! Kurdee.. Napisz szybko kolejny. Chcę wiedzieć , a nie mogę czekać jeszcze tyle czasu! ; D Weny. Nie mogę się doczekać. ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Daj dziś rozdział ! Proszę. Nie mogę czekać jeszcze jednego dnia. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy następny rozdział? czekam

    OdpowiedzUsuń