sobota, 4 maja 2013

Chapter 5. ".....proszę, niech to się już skończy."

| Adele - Someone Like You |


- Louis, chodź. Musimy iść do szkoły. – powiedział Zayn, siedząc na moim łóżku, tuż obok mnie.

- Nie. Nie idę tam. Nie mam ochoty. – odpowiedziałem, patrząc przed siebie pustym wzrokiem. Od wczoraj nie wstałem z łóżka. Ciągle siedziałem i patrzyłem przed siebie. Moje łzy już się skończyły, teraz śladem po nich były opuchnięte oczy. Pociągnąłem nosem, naciągając rękawy za dużego swetra na moje zziębnięte dłonie i owinąłem się ramionami. Poczułem jak materac obok mnie ugina się i po chwili czułem ciepło innego ciała. Zayn rzucił plecak, kurtkę i buty koło łóżka, kładąc się pod kołdrą, obejmując mnie delikatnie i pocałował czubek mojej głowy.

- Co się stało? – zapytał szeptem, tuląc mnie do swojej klatki piersiowej. – Wczoraj wyszedłeś tak nagle, bez słowa, a dziś jesteś niezdolny do życia.

- Nic się nie stało. – odszepnąłem.

- Loui, przecież widzę. – powiedział miękkim głosem- Lou, czy wczoraj.. czy  ktoś cię wczoraj skrzywdził? – zapytał cichym głosem, pełnym niepokoju. Zadrżałem na te słowa i zamknąłem powieki, czując nowe łzy. Czyli coś ich tam jeszcze zostało. Chłopak musiał zauważyć moje zaszklone oczy, bo przycisnął mnie mocniej do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. – Lou, kto cię skrzywdził? Co ci zrobił?

- Nic. – szepnąłem, czując gorące łzy na policzkach. Wiele osób gdyby usłyszały co wczoraj się stało, zaczęło by się śmiać. Niby tylko dlatego płakałem? Może to jest śmieszne, ale mnie to dotknęło. Czułem jakby ktoś znowu traktował mnie jako dziwkę. Poczułem się jak szmata. Po prostu.

- Przecież widzę skarbie. – wyszeptał w moje włosy.

- Wiesz, cieszę się, ze cię mam. Nie wiem, co bym zrobił bez ciebie, mojego najlepszego przyjaciela. – szepnąłem, tuląc się do niego.

- Zawsze do usług, kolego. A teraz powiedz mi, co się wczoraj stało?

- To on. – szepnąłem rżącym głosem.

- On? – zapytał niezrozumiale.

- Chłopak ze snu. Harry. – szepnąłem cicho.

- Widziałeś go? Znowu? – zapytał zdziwiony. – Louis, ja nie chce nic mówić czy coś, ale to zaczyna mnie przerażać. To tylko twoja wyobraźnia. – powiedział delikatnie. Zamarłem po czym odsunąłem się, patrząc na niego i wyszeptałem.

- Do wczoraj też myślałem, że to tylko moja wyobraźnia. – przed moimi oczami znowu, po raz kolejny już pojawił się obraz przypominając wczorajsze zdarzenia. Jego ręce, jego oddech an mojej szyi, usta… Wzdrygnąłem się, co nie uszło uwadze mojego przyjaciela.

- Co jest, Lou? Czemu do wczoraj? – zapytał cicho, głaskając moje plecy.

- Spotkałem go. – wyszeptałem, zamykając oczy i wypuściłem kilka łez z oczu.

- W klubie? – zapytał. – Może to tylko ktoś podobny….lub może to tylko wyobraźnia.

- Nie. – szepnąłem. – Nie wyobraziłem sobie tego, że prawie mnie tam zgwałcił na oczach wszystkich. – wyszeptałem przez łzy. Chłopak zamarł, czułem jak jego mięśnie napinają się.

- Co? – warknął, przez zaciśnięte zęby. – Co on ci zrobił? – zapytał napiętym głosem. Zaszlochałem cicho i powoli opowiedziałem mu wszystko, co zdarzyło się wczoraj. Od rozmowy z barmanem, po niepokojący sms, który otrzymałem od nieznanego numeru. Chłopak przytulał mnie, słuchając bez słowa. Gdy skończyłem, poczułem jego usta w moich włosach. – Och, kochanie. Tak mi przykro, że musiałeś przez to przechodzić. – wyszeptał.

- Poczułem się jak dziwka. Jak nic nie znaczący i nie warty człowiek. Jak zwykła szmata. Jak śmieć. – powiedziałem pustym głosem.

- Przestań! Nie jesteś taki, Lou. Nawet tak nie myśl. – powiedział gwałtownie Zayn.

- Tak się czuje. Dla kogoś innego to może nic, gdy ktoś łapie cię za pośladki i traktuje jak zabawkę do przelecenia, ale nie dla mnie. Czuję, jakby to znowu miało się powtórzyć. Po raz kolejny. – wyszeptałem płaczliwie.

- Powtórzyć, co? – zapytał delikatnie mulat, a ja poczułem nowe łzy, na to bolesne wspomnienie.

- To co kiedyś… To było rok temu. Pamiętasz Davida, prawda? – zapytałem szeptem.

- Pamiętam, spotykaliście się dość długi czas. Miły koleś.

- Bardzo miły. Tak strasznie miły, że potrafił zgwałcić i upokorzyć swojego chłopaka przed wszystkimi. – powiedziałem szeptem.

- Co?! – zapytał gwałtownie mulat, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem.

- To co słyszałeś.

- On…ciebie… Nie. To niemożliwe. – powiedział chłopak, kręcąc głową. – Lou, powiedz mi kochanie, że żartujesz.

- Chciałbym. Bardzo bym chciał to powiedzieć. – załkałem cicho. Poczułem jak chłopak obejmuje mnie mocno i tuli do swojej piersi. – To tak bolało..to tak upokarzało. - szepnąłem płacząc.

- Już, kochanie. Cii… nie płacz. – powiedział Zayn, kołysząc nas lekko. – Dasz radę powiedzieć mi co się wtedy stało czy nie? – wyszeptał mi do ucha, całując w czoło.

- Opowiem. – wyszeptałem. – To było na jakiejś imprezie. Wziął mnie do osobnego pokoju, chciał porozmawiać, tylko na rozmowie się nie skończyło. Zaczął się do mnie dobierać. Nie chciałem. Rozebrał mnie i kazał…on kazał mi klęknąć przed nim i…on kazał mi go wziąć do ust. Nie chciałem, to było straszne. Później złapał mnie i rzucił na ścianę, odwracając tyłem, wszedł we mnie…. To tak bolało. Tak bardzo bolało. – szeptałem przez łzy, zaciskając powieki. – Ale to nie koniec. Później mnie uderzył.

- Co zrobił?! Uderzył cię?! Gdzie?! – zapytał jeszcze bardziej zszokowany Zayn, patrząc przerażony. Zawahałem się po czym odsunąłem się i ściągnąłem bluzę, pokazując mu bliznę nad prawą piersią. Chłopak zakrył dłonią usta, po czym delikatnie przejechał palcem po jaśniejszym miejscu.

- Boże, Lou. – wyjąknął chłopak i mocno przytulił mnie do siebie. Schowałem twarz w jego szyi i zaszlochałem cicho.

- Dlatego nie lubię się rozbierać, dlatego nie lubię, gdy ktoś mnie dotyk.

- Tak bardzo mi przykro. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? – zapytał.

- Nie umiałem o tym mówić. Chciałem sobie z tym poradzić, ale nie udało się. Jeszcze teraz to. Znowu mi się śnił. Po raz kolejny to samo. – szepnąłem.

- I zawsze w tym samym miejscu się kończy?

- Tak. Zawsze chce mnie pocałować, a ja się budzę. Chcę, żeby to się skończyło. Żeby przestało mnie to dręczyć. – szepnąłem, przytulając się. Siedzieliśmy przez dłuższy czas w ciszy, gdy ja miałem chwilę, żeby się uspokoić. W końcu mój szloch ustał, a oddech ustabilizował się.

- Właśnie! Zapomniałem po co przyszedłem. – powiedział Zayn, a jego głos był o wiele radośniejszy. - Znalazłem ci prace, za całkiem niezłe pieniądze.

- Co?! – zapytałem, nie spodziewając się w ogóle tego co powiedział. – Znalazłeś mi prace? Jaką?

- W jednym z ekskluzywnych klubów. Potrzebują barmana. Wiem, że to nie twój ideał pracy, ale pomyślałem, że zawsze można zapytać. To całkiem spore pieniądze i wiesz, do czasu kiedy nie znajdziesz czegoś idealnego dla siebie, mógłbyś tam zarabiać. – powiedział chłopak, a ja rzuciłem mu się na szyję.

- Dziękuje, Zayn. Bardzo ci dziękuję. – wyszeptałem, gdy chłopak czule pocierał moje plecy.

- Nie ma za co, Loueh. Cieszę się, że mogę ci pomóc.

- To od kiedy mogę zaczynać? – zapytałem, uśmiechając się lekko.


| The Wanted - Chasing The Sun |
 
~ * ~

- Pośpiesz się, bo się na koniec spóźnimy. – powiedział mi Zayn, zza drzwi.

- Już wchodzę. – mruknąłem, ostatni raz patrząc na swoje odbicie. Dziś był mój pierwszy dzień w nowej pracy. Wczoraj chłopak zaprowadził mnie do owego klubu, żebym mógł porozmawiać z właścicielem. Okazał się nim być wysoki, dość przystojny brunet, Nick Grimshaw. Mężczyzna około trzydziestki, dość miły i sympatyczny, powiedział, że mogę zacząć już od dziś. Pierwszy miesiąc jako okres próbny, a później jeśli będę się spisywał, przyjmą mnie na stałe. Lokal okazał się być bardzo przyjemnym miejscem z nutką pikanterii

i erotyzmu, bo Zayn oczywiście gdy powiadamiał mnie o owej pracy, zapomniał dodać jeszcze, że jest to klub ze striptizem. Męskim i damskim. Lekko się zdziwiłem gdy po wejściu, zobaczyłem dużo czerwieni, różu, rury i scenę, ale wtedy mulat „przypomniał” sobie o tym aspekcie mojej pracy. Na szczęście miałem być tylko barmanem. Pięć dni w tygodniu. Każdy weekend wieczorami oraz trzy dni w tygodniu, gdy jest mniejszy ruch, bo oprócz mnie było tam jeszcze dwóch innych barmanów, więc mieliśmy ustalone zmiany. Zlustrowałem się wzrokiem i cóż, byłem zadowolony z tego co widziałem. Na nogach miałem czarne vansy, moje nogi opinały bardzo obcisłe czerwone rurki, klatkę piersiową biała koszula z krótkim rękawem i do tego szelki z różowymi i brokatowymi wstawkami. Istne gejostwo. Ułożyłem jeszcze włosy, w mój ulubiony istny nieład i jestem gotowy. Zgasiłem światło i wyszedłem z łazienki, wchodząc do sypialni gdzie czekał na mnie Zayn. Spojrzał na mnie i zagwizdał cicho.

- Ulalalal. Lou jak ty wyglądasz! Gdyby nie to, że jestem totalnie hetero, to bym cię tutaj przeleciał.  – zaśmiał się cicho, mój przyjaciel.

- Zayney! – powiedziałem, rumieniąc się delikatnie. Po czym niepewnie zapytałem. – Dobrze wyglądam? – obróciłem się dookoła własnej osi, chcąc mu się zaprezentować w całej okazałości.

- Wyglądasz bosko, a te spodnie idealnie eksponują twoje jędrne pośladki. – zachichotał chłopak, żartobliwie klepiąc mnie po pupie. Zaśmiałem się cicho, po czym wziąłem telefon, portfel i bluzę, chowając do torby, założyłem ją na ramie i powiedziałem.

- No to chodźmy.

        Dwadzieścia minut później obaj wchodziliśmy już do baru, wejściem dla personelu. Wszedłem do tak zwanej szatni i zostawiłem swoje rzeczy, stając przed lustrem i poprawiłem włosy, lekko je mierzwiąc i uśmiechnąłem się, zdenerwowany.

- Spokojnie, dasz sobie rade. Wierzę w ciebie. – powiedział Zayn, pocierając moje ramiona. Musnął moje czoło i szybko wyszedł do baru, tak żeby nikt go nie zauważył. Odetchnąłem dwa razy głęboko i ruszyłem do baru, po drodze meldując się szefowi, który szeroko uśmiechnął się na mój widok i stwierdził, że wyglądam gorąco, na co ja oczywiście jakby nie było, musiałem spłonąć rumieńcem.

- Dziś masz zmianę z Liam’em. – powiedział, gdy już wychodziłem, na co skinąłem głową i ruszyłem na salę. Klub był jeszcze w miarę pusty. Nieliczni siedzieli przy stolikach i pili drinki, zaś obsługa przygotowywała scenę do wstępów tanecznych połączonych z śpiewem. Przeskoczyłem przez bar i stanąłem, obserwując wszystko i wszystkich.

- Hej, ty jesteś Louis? – zapytał niski, znajomy głos, a ja podskoczyłem. Nie, nie, nie, nie. Nie! Powoli odwróciłem się i zobaczyłem Liam’a. Tego Liam’a. Przyjaciela Harry’ego. – Ej! Ja cię pamiętam. Ty jesteś ten chłopak z parku, prawda? – zapytał, uśmiechając się przyjaźnie.

- Cześć. Tak, tak to ja. – powiedziałem niepewnie, ściskając mu dłoń. Wyglądał bardzo podobnie do mnie. Miał obcisłe czarne rurki, białą koszulę na krótki rękaw, szelki i czarne conversy.

- Pamiętam cię. Cóż miło cię znowu widzieć. – powiedział, cały czas się uśmiechając.

- Ciebie również. – odpowiedziałem, po czym zapytałem. – Długo tu już pracujesz?

- Nie. Jakiś tydzień. – powiedział. – Josh pracuje tu dłużej. To ten drugi barman. Ma tu pracę już ponad rok. Jest bardzo sympatyczny.

- Aha. – mruknąłem. – A co słychać u twojego kolegi. Niall’a jak dobrze pamiętam.

- A wszystko okej. Może nawet dziś tutaj wpadnie, po pracy.

- Loui! – usłyszałem głos mulata, który usiadł przy barze. Uśmiechnąłem się do niego.

- Zayni. Coś ci podać? – zapytałem, uśmiechając się złośliwie.

- Twój pierwszy drink. Dawaj. Zaskocz mnie, kochany. – zaśmiał się głośno mulat.

- A tak w ogóle, Zayn poznaj Liam’a. Liam, to jest Zayn. – powiedziałem, przedstawiając sobie chłopaków, po czym zabrałem się za robienie napoju dla Zayn’a. po kilku minutach postawiłem przed nim kolorowy napój w wysokiej szklance z lodem. – Proszę bardzo i liczę na twoją szczera opinię. – chłopak powoli zaczął sączyć drinka, po czym odstawił go.

- Pycha. – zamruczał, oblizując usta, a ja uśmiechnąłem się radośnie.

- Czyli nie jestem taki zły. – powiedziałem.

        Trzy godziny później klub wypełniony był już po brzegi i wszyscy oczekiwali wyjścia skąpo ubranych tancerek oraz tancerzy, którzy mieli rozpocząć występy. Do tej pory zrobiłem już tyle drinków, że zgubiłem się w liczeniu po pięćdziesięciu. Było to całkiem łatwe i przyjemne. Klienci na ogół byli mili i dość hojni, bo nie jednemu udało się zostawić duży napiwek. Praca z Liam’em, była niezwykle przyjemna. Chłopak był miły i bardzo rozmowny oraz wygadany, dzięki czemu cały czas się uśmiechałem i mimo takiej pracy nie czułem zmęczenia. Nagle światła przygasły i z wielkich głośników rozstawionych po całym klubie, zaczęła sączyć się erotyczna muzyka i oczy wszystkich zwróciły się w kierunku sceny. Zza kotary wyszło dwie dziewczyny i dwóch mężczyzn w skąpych strojach. Zaczęli swój pokaz, ale ja starałem się na nich nie skupiać, robiąc drinki dla coraz to nowszych klientów.

- Nie interesuje cię, co? – usłyszałem nagle głos szatyna, stojącego obok mnie.

- Niespecjalnie. A ciebie? – zapytałem, nalewając alkohol do szklanki.

- Nie. – mruknął, uśmiechając się do mnie. Podałem klientowi napój, biorąc pieniądze i schowałem je do kasy. – Tutaj! – krzyknął nagle do kogoś chłopak, a ja uniosłem głowę i zamarłem. Nie, nie, nie. Błagam tylko nie to. W naszą stronę zbliżał się Harry. Znowu.

- Za co mnie tak, kurwa krzesz? – szepnąłem, wznosząc oczy w górę. Chłopak podszedł i przywitał się z szatynem. Miał na sobie niesamowicie obcisłe i wyzywające ubranie oraz pomierzwione włosy. Potrząsnąłem przerażony głową i zacząłem szukać wzrokiem Zayn’a. Siedział kawałek dalej i właśnie w tym momencie spojrzał na mnie. Widząc moje przerażone spojrzenie, zerwał się ze swojego miejsca i szybko podszedł do mnie, siadając na wysokim stołku.

- Co jest, LouLou? – spytał szeptem, pochylając się nad ladą.

- On tu jest. – szepnąłem cicho.

- On?! – zapytał głośno, rozglądając się.

- Cicho! Jeszcze mnie nie zauważył. – szepnąłem. – Proszę cię, możemy stąd wyjść? Nie chcę, żeby mnie zauważył.

- Pewnie. Wyjdź tylnym wyjściem, będę czekał. Możesz sobie przecież krótką przerwę zrobić.

- Okej. – odpowiedziałem i chłopaka już po chwili nie było. Odetchnąłem i popatrzyłem ukradkiem na lokowatego. Rozglądał się po Sali, szukając kogoś wzrokiem, odwróciłem się na pięcie i w tej samej chwili usłyszałem głos.

- Lou! Chodź tutaj. – westchnąłem. Cholera jasna, Liam. – jęknąłem w duchu. Zaciskając szczękę, odwróciłem się i podszedłem do chłopaka, unikając spojrzenia Harry’ego jak tylko mogłem, a czułem go na całym swoim ciele.

- Tak, Liam?

- Musimy zrobić kilka drinków do tamtego stolika. – powiedział, wskazując na jeden z tych pod sceną i dodał. – A tak w ogóle, Lou to mój przyjaciel Harry, Hazza to jest Louis, nowy barman tutaj. – powiedział, obracając mnie w stronę chłopaka, który patrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Spanikowany, uciekałem wzrokiem jak tylko się dało.

- Mieliśmy przyjemność już się poznać. – powiedział chłopak, męskim, seksownym głosem, a ja zadrżałem. – Ostatnio w klubie, pamiętasz Louis?

- Tak. – szepnąłem cicho, uciekając od niego wzrokiem. Zielonooki zachichotał cicho na moje poczynania.

- Zaraz do was wrócę. – powiedział nagle Liam i odszedł w stronę zaplecza. Nie mogę zostawić baru samego, boże za co mnie karzesz?

- Nie bój się tak. Nie zjem cię przecież. – powiedział szatyn, patrząc na mnie ironicznie.

- Nie był bym tego taki pewny. – mruknąłem cicho, zabierając się za robienie drinków, co chyba nie było dobrym pomysłem, gdyż moje ręce nieziemsko się trzęsły. Jebany dupek. Wszystko przez niego. Zabije go kiedyś.

- Ale uciekłeś mi wtedy? – powiedział nisko, a barwa jego głosu zmieniła się na groźną. Nie odpowiedziałem, stawiając drinki na tacy i wyszedłem, zanosząc je do stolika.

- Proszę, wasze zamówienie. – powiedziałem grzecznie, uśmiechając się. Podziękowali, płacąc i odwróciłem się, chcąc pójść za bar. Nagle ktoś objął mnie w pasie.

- Kiedyś też tak dla mnie zatańczysz. – wymruczał niski głos, tuż przy moim uchu, dmuchając ciepłym powietrzem. Zadrżałem.

- Puść mnie. –zażądałem cicho, wyrywając się, ale chłopak tylko mocniej mnie do siebie przycisnął.

- Zrobisz to, czy cię się podoba czy nie, rozumiesz kurwa? – warknął, dociskając swoje krocze do moich pośladków. Jęknąłem cicho, szamocząc się. – Jeszcze z tobą nie skończyłem, więc przestań się szarpać. – mruknąłem, biorąc ode mnie tace i rzucił ją na ladę, mocno trzymając mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę toalet.

- Puść mnie do cholery, rozumiesz? – warknąłem, próbując mu się wyrwać, no co on tylko pchnął mnie na ścianę i przycisnął własnym ciałem. Czułem każdą jego kończynę na moim ciele i zadrżałem gdy przesunął nosem po moim policzku.

- Niegrzeczny jesteś. – mruknął, przesuwając dłonią po mojej klatce piersiowej i zacisnął ją boleśnie na moim kroczu.

- Auć. Przestań. – jęknąłem, próbując się wyrwać. Chłopak tylko zacisnął uścisk i przyssał się ustami do mojej szyi. – Puść mnie. – szepnąłem, czując kłujące łzy w oczach. Zęby Harry’ego zacisnęły się na skórze mojej szyi, na co krzyknąłem z bólu. – Przestań! – krzyknąłem przez łzy. – Dlaczego ja? Dlaczego mnie kurwa prześladujesz?! Co ja ci zrobiłem?!

- Cicho. – warknął groźnie, próbując rozpiąć moje spodnie. Gdy sobie to uświadomiłem, zacząłem szarpać się, bić go, byle tylko mnie puścił. Chłopak niespodziewanie, drugą dłonią uderzył mnie siarczyście w policzek. – Przestań do kurwy nędzy się szarpać. – już miał coś zrobić gdy usłyszeliśmy zbliżając się kroki. Chłopak puścił mnie i zanim odszedł, szepnął.

- Jeszcze się spotkamy, Louis. – po czym odszedł, a ja zjechałem plecami po zimnej ścianie, podkurczając nogi i przyłożyłem dłoń do rozgrzanego policzka. Zacisnąłem powieki, tamując łzy i jęknąłem cicho.

- Lou? – usłyszałem głos Zayn’a. Podniosłem głowę i zobaczyłem jak podchodzi i klęknął obok mnie, pytając.

- Ej, mały co się stało?

- On… - szepnąłem.

- Boże, co z twoim policzkiem? – zapytał, palcami lekko przejeżdżając po nim.

- Nic. –szepnąłem. Chłopak podniósł mnie za ramiona i pomógł wstać. Zachwiałem się lekko, czując ból w intymnych okolicach.

- To Harry, tak? On ci to zrobił? – zapytał, patrząc mi w oczy. Pokiwałem jedynie głową, a Zayn przytulił mnie do siebie, głaszcząc po plecach. – Tak mi przykro.

- To nic, muszę wracać do pracy. – szepnąłem, ocierając policzki i wziąłem głęboki oddech, odsuwając się.

- No chyba nie myślisz, że pozwolę ci tam wrócić?! – powiedział mulat.

- To moja praca. Nie chce wylecieć już po pierwszym dniu. – mruknąłem.

- Co oni ci zrobił?! – zapytał chłopak, patrząc na mnie czule.

- Opowiem ci później. – wyszeptałem cicho, odwracając się i ruszyłem w stronę baru. – O ile kiedykolwiek ci opowiem. – szepnąłem do siebie smutno.

__________________________________________

Jest już piąty rozdział. I jak Wam się podoba? Cieszę się, że ktoś to czyta. Bardzo się cieszę. I na wstępie mam taką prośbę. Jeśli zmieniacie nazwy na TT to proszę informujcie mnie, okej? W zakładce Informowani, gdzie również możecie pisać w komentarzach swoje nazwy jeśli chcecie być informowani. Ten rozdział jest najdłuższym jak napisałam ponad 2800 słów. I nawet mi się podoba, choć czuję że zjebałam końcówkę. Oceńcie sami. Zostawcie komentarz, kliknijcie w reakcje, polecajcie mojego bloga. Kocham Was i do zobaczenia za tydzień < 3

14 komentarzy:

  1. Z każdym kolejnym rozdziałem bardziej zajebiste! Super po prostu! Podoba mi się!
    WENY!

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej!
    Super, super i jeszcze raz suuuuuper ;))
    Nie zjebalas koncowki jak dla mnie :p mi sie podobala.
    Wgl extra rozdzial tak jak wszystkie inne !
    Nie moge sie doczekac nexta! ;D zycze weny i czekam z niecierpliwoscia :)
    // Oluś

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde smutna ta historia Louisa, a jeszcze Harry... no kurwa...
    Ale Ty świetnie piszesz, jestem pod wielkim wrażeniem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG. Cudowny. Szkoda mi Lou. Zayn opiekuńczy :D Wszystko mi się podoba!! Pisz szybciutko następny proszę. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże ale mnie to wciągło! Nie masz pojęcia, zakochałam się w tym *-*
    Kooocham Twój styl pisania, masz świetny pomysł na opowiadania.
    Nie mam Ci nic do zarzucenia :3 Pozdrawiam, @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarąbiste opowiadanie, wciąga na maksa ♥ Więc za tydzień nowy rozdział, tak? :) Co sobote są? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. tjmjgjamwapjam ZAJEBISTE ajtkmj *__*
    @camajla69

    OdpowiedzUsuń
  8. huh... uwielbiam Cię.. no cóż prawie sie wzruszyłam .. uuuh.... no cóż po tylu godzinach spędzonych nad lekturami szkolnymi to jest genialne.. uwielbiam Cię.. pisz częściej ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytałam wszystkie naraz, bo miałam trochę czasu.
    jest naprawdę świetne, choć Hazza mnie przeraża, serio ;d
    ale na pewno będę czytać, mogłabyś mnie inforomować na tt?
    @lifetastegreat ;)
    zapraszam do czytania mojego opowiadania o Larry'm ale w innym kontekście, w kontekście walki z modest management
    - the-sharp-knife-of-a-short-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Z każdym rozdziałem wciągam się coraz bardziej. Biedny Lou tyle przeszedł a teraz ma to się powtórzyć.. Szkoda że Zayn nie wszedł wcześniej, chociaż dobrze dla Harry'ego bo pożałowałby najmniejszego dotknięcia Louis'a. To jest niesamowite!Czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny? Nie chcę dłużej czekać! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś będzie :* tak koło 16-17 ;))

      Usuń
    2. To cudownie! Kurde, ale jeszcze parę godzin...:')

      Usuń
  12. Z ciężkim sercem muszę przyznać, że Harry pierwszy raz mi się nie podoba. To jest kurwa złe! Jak gwał i jakie bicie? Pokirwione jest jego zachwanie! Normalnie aż muzę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń