- Louis, chodź. Musimy iść
do szkoły. – powiedział Zayn, siedząc na moim łóżku, tuż obok mnie.
- Nie. Nie idę tam. Nie
mam ochoty. – odpowiedziałem, patrząc przed siebie pustym wzrokiem. Od wczoraj
nie wstałem z łóżka. Ciągle siedziałem i patrzyłem przed siebie. Moje łzy już
się skończyły, teraz śladem po nich były opuchnięte oczy. Pociągnąłem nosem,
naciągając rękawy za dużego swetra na moje zziębnięte dłonie i owinąłem się
ramionami. Poczułem jak materac obok mnie ugina się i po chwili czułem ciepło
innego ciała. Zayn rzucił plecak, kurtkę i buty koło łóżka, kładąc się pod
kołdrą, obejmując mnie delikatnie i pocałował czubek mojej głowy.
- Co się stało? – zapytał
szeptem, tuląc mnie do swojej klatki piersiowej. – Wczoraj wyszedłeś tak nagle,
bez słowa, a dziś jesteś niezdolny do życia.
- Nic się nie stało. –
odszepnąłem.
- Loui, przecież widzę. –
powiedział miękkim głosem- Lou, czy wczoraj.. czy ktoś cię wczoraj skrzywdził? – zapytał cichym
głosem, pełnym niepokoju. Zadrżałem na te słowa i zamknąłem powieki, czując
nowe łzy. Czyli coś ich tam jeszcze zostało. Chłopak musiał zauważyć moje
zaszklone oczy, bo przycisnął mnie mocniej do siebie, zamykając w szczelnym
uścisku. – Lou, kto cię skrzywdził? Co ci zrobił?
- Nic. – szepnąłem, czując
gorące łzy na policzkach. Wiele osób gdyby usłyszały co wczoraj się stało,
zaczęło by się śmiać. Niby tylko dlatego płakałem? Może to jest śmieszne, ale
mnie to dotknęło. Czułem jakby ktoś znowu traktował mnie jako dziwkę. Poczułem
się jak szmata. Po prostu.
- Przecież widzę skarbie.
– wyszeptał w moje włosy.
- Wiesz, cieszę się, ze
cię mam. Nie wiem, co bym zrobił bez ciebie, mojego najlepszego przyjaciela. –
szepnąłem, tuląc się do niego.
- Zawsze do usług, kolego.
A teraz powiedz mi, co się wczoraj stało?
- To on. – szepnąłem
rżącym głosem.
- On? – zapytał
niezrozumiale.
- Chłopak ze snu. Harry. – szepnąłem cicho.
- Widziałeś go? Znowu? –
zapytał zdziwiony. – Louis, ja nie chce nic mówić czy coś, ale to zaczyna mnie
przerażać. To tylko twoja wyobraźnia. – powiedział delikatnie. Zamarłem po czym
odsunąłem się, patrząc na niego i wyszeptałem.
- Do wczoraj też myślałem,
że to tylko moja wyobraźnia. – przed moimi oczami znowu, po raz kolejny już
pojawił się obraz przypominając wczorajsze zdarzenia. Jego ręce, jego oddech an
mojej szyi, usta… Wzdrygnąłem się, co nie uszło uwadze mojego przyjaciela.
- Co jest, Lou? Czemu do
wczoraj? – zapytał cicho, głaskając moje plecy.
- Spotkałem go. –
wyszeptałem, zamykając oczy i wypuściłem kilka łez z oczu.
- W klubie? – zapytał. –
Może to tylko ktoś podobny….lub może to tylko wyobraźnia.
- Nie. – szepnąłem. – Nie
wyobraziłem sobie tego, że prawie mnie tam zgwałcił na oczach wszystkich. –
wyszeptałem przez łzy. Chłopak zamarł, czułem jak jego mięśnie napinają się.
- Co? – warknął, przez
zaciśnięte zęby. – Co on ci zrobił? – zapytał napiętym głosem. Zaszlochałem
cicho i powoli opowiedziałem mu wszystko, co zdarzyło się wczoraj. Od rozmowy z
barmanem, po niepokojący sms, który otrzymałem od nieznanego numeru. Chłopak
przytulał mnie, słuchając bez słowa. Gdy skończyłem, poczułem jego usta w moich
włosach. – Och, kochanie. Tak mi przykro, że musiałeś przez to przechodzić. –
wyszeptał.
- Poczułem się jak dziwka.
Jak nic nie znaczący i nie warty człowiek. Jak zwykła szmata. Jak śmieć. –
powiedziałem pustym głosem.
- Przestań! Nie jesteś
taki, Lou. Nawet tak nie myśl. – powiedział gwałtownie Zayn.
- Tak się czuje. Dla kogoś
innego to może nic, gdy ktoś łapie cię za pośladki i traktuje jak zabawkę do
przelecenia, ale nie dla mnie. Czuję, jakby to znowu miało się powtórzyć. Po
raz kolejny. – wyszeptałem płaczliwie.
- Powtórzyć, co? – zapytał
delikatnie mulat, a ja poczułem nowe łzy, na to bolesne wspomnienie.
- To co kiedyś… To było
rok temu. Pamiętasz Davida, prawda? – zapytałem szeptem.
- Pamiętam, spotykaliście
się dość długi czas. Miły koleś.
- Bardzo miły. Tak
strasznie miły, że potrafił zgwałcić i upokorzyć swojego chłopaka przed
wszystkimi. – powiedziałem szeptem.
- Co?! – zapytał
gwałtownie mulat, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem.
- To co słyszałeś.
- On…ciebie… Nie. To
niemożliwe. – powiedział chłopak, kręcąc głową. – Lou, powiedz mi kochanie, że
żartujesz.
- Chciałbym. Bardzo bym
chciał to powiedzieć. – załkałem cicho. Poczułem jak chłopak obejmuje mnie
mocno i tuli do swojej piersi. – To tak bolało..to tak upokarzało. - szepnąłem
płacząc.
- Już, kochanie. Cii… nie
płacz. – powiedział Zayn, kołysząc nas lekko. – Dasz radę powiedzieć mi co się
wtedy stało czy nie? – wyszeptał mi do ucha, całując w czoło.
- Opowiem. – wyszeptałem.
– To było na jakiejś imprezie. Wziął mnie do osobnego pokoju, chciał
porozmawiać, tylko na rozmowie się nie skończyło. Zaczął się do mnie dobierać.
Nie chciałem. Rozebrał mnie i kazał…on kazał mi klęknąć przed nim i…on kazał mi
go wziąć do ust. Nie chciałem, to było straszne. Później złapał mnie i rzucił
na ścianę, odwracając tyłem, wszedł we mnie…. To tak bolało. Tak bardzo bolało.
– szeptałem przez łzy, zaciskając powieki. – Ale to nie koniec. Później mnie
uderzył.
- Co zrobił?! Uderzył
cię?! Gdzie?! – zapytał jeszcze bardziej zszokowany Zayn, patrząc przerażony.
Zawahałem się po czym odsunąłem się i ściągnąłem bluzę, pokazując mu bliznę nad
prawą piersią. Chłopak zakrył dłonią usta, po czym delikatnie przejechał palcem
po jaśniejszym miejscu.
- Boże, Lou. – wyjąknął
chłopak i mocno przytulił mnie do siebie. Schowałem twarz w jego szyi i
zaszlochałem cicho.
- Dlatego nie lubię się
rozbierać, dlatego nie lubię, gdy ktoś mnie dotyk.
- Tak bardzo mi przykro.
Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? – zapytał.
- Nie umiałem o tym mówić.
Chciałem sobie z tym poradzić, ale nie udało się. Jeszcze teraz to. Znowu mi
się śnił. Po raz kolejny to samo. – szepnąłem.
- I zawsze w tym samym
miejscu się kończy?
- Tak. Zawsze chce mnie
pocałować, a ja się budzę. Chcę, żeby to się skończyło. Żeby przestało mnie to
dręczyć. – szepnąłem, przytulając się. Siedzieliśmy przez dłuższy czas w ciszy,
gdy ja miałem chwilę, żeby się uspokoić. W końcu mój szloch ustał, a oddech
ustabilizował się.
- Właśnie! Zapomniałem po
co przyszedłem. – powiedział Zayn, a jego głos był o wiele radośniejszy. -
Znalazłem ci prace, za całkiem niezłe pieniądze.
- Co?! – zapytałem, nie
spodziewając się w ogóle tego co powiedział. – Znalazłeś mi prace? Jaką?
- W jednym z ekskluzywnych
klubów. Potrzebują barmana. Wiem, że to nie twój ideał pracy, ale pomyślałem,
że zawsze można zapytać. To całkiem spore pieniądze i wiesz, do czasu kiedy nie
znajdziesz czegoś idealnego dla siebie, mógłbyś tam zarabiać. – powiedział
chłopak, a ja rzuciłem mu się na szyję.
- Dziękuje, Zayn. Bardzo
ci dziękuję. – wyszeptałem, gdy chłopak czule pocierał moje plecy.
- Nie ma za co, Loueh.
Cieszę się, że mogę ci pomóc.
- To od kiedy mogę
zaczynać? – zapytałem, uśmiechając się lekko.
- Pośpiesz się, bo się na
koniec spóźnimy. – powiedział mi Zayn, zza drzwi.
- Już wchodzę. –
mruknąłem, ostatni raz patrząc na swoje odbicie. Dziś był mój pierwszy dzień w
nowej pracy. Wczoraj chłopak zaprowadził mnie do owego klubu, żebym mógł
porozmawiać z właścicielem. Okazał się nim być wysoki, dość przystojny brunet,
Nick Grimshaw. Mężczyzna około trzydziestki, dość miły i sympatyczny,
powiedział, że mogę zacząć już od dziś. Pierwszy miesiąc jako okres próbny, a
później jeśli będę się spisywał, przyjmą mnie na stałe. Lokal okazał się być
bardzo przyjemnym miejscem z nutką pikanterii
i erotyzmu, bo Zayn
oczywiście gdy powiadamiał mnie o owej pracy, zapomniał dodać jeszcze, że jest
to klub ze striptizem. Męskim i damskim. Lekko się zdziwiłem gdy po wejściu,
zobaczyłem dużo czerwieni, różu, rury i scenę, ale wtedy mulat „przypomniał”
sobie o tym aspekcie mojej pracy. Na szczęście miałem być tylko barmanem. Pięć
dni w tygodniu. Każdy weekend wieczorami oraz trzy dni w tygodniu, gdy jest
mniejszy ruch, bo oprócz mnie było tam jeszcze dwóch innych barmanów, więc
mieliśmy ustalone zmiany. Zlustrowałem się wzrokiem i cóż, byłem zadowolony z
tego co widziałem. Na nogach miałem czarne vansy, moje nogi opinały bardzo
obcisłe czerwone rurki, klatkę piersiową biała koszula z krótkim rękawem i do
tego szelki z różowymi i brokatowymi wstawkami. Istne gejostwo. Ułożyłem
jeszcze włosy, w mój ulubiony istny nieład i jestem gotowy. Zgasiłem światło i
wyszedłem z łazienki, wchodząc do sypialni gdzie czekał na mnie Zayn. Spojrzał
na mnie i zagwizdał cicho.
- Ulalalal. Lou jak ty
wyglądasz! Gdyby nie to, że jestem totalnie hetero, to bym cię tutaj przeleciał. – zaśmiał się cicho, mój przyjaciel.
- Zayney! – powiedziałem,
rumieniąc się delikatnie. Po czym niepewnie zapytałem. – Dobrze wyglądam? –
obróciłem się dookoła własnej osi, chcąc mu się zaprezentować w całej
okazałości.
- Wyglądasz bosko, a te
spodnie idealnie eksponują twoje jędrne pośladki. – zachichotał chłopak,
żartobliwie klepiąc mnie po pupie. Zaśmiałem się cicho, po czym wziąłem
telefon, portfel i bluzę, chowając do torby, założyłem ją na ramie i
powiedziałem.
- No to chodźmy.
Dwadzieścia minut później obaj
wchodziliśmy już do baru, wejściem dla personelu. Wszedłem do tak zwanej szatni
i zostawiłem swoje rzeczy, stając przed lustrem i poprawiłem włosy, lekko je
mierzwiąc i uśmiechnąłem się, zdenerwowany.
- Spokojnie, dasz sobie rade.
Wierzę w ciebie. – powiedział Zayn, pocierając moje ramiona. Musnął moje czoło
i szybko wyszedł do baru, tak żeby nikt go nie zauważył. Odetchnąłem dwa razy
głęboko i ruszyłem do baru, po drodze meldując się szefowi, który szeroko
uśmiechnął się na mój widok i stwierdził, że wyglądam gorąco, na co ja
oczywiście jakby nie było, musiałem spłonąć rumieńcem.
- Dziś masz zmianę z
Liam’em. – powiedział, gdy już wychodziłem, na co skinąłem głową i ruszyłem na
salę. Klub był jeszcze w miarę pusty. Nieliczni siedzieli przy stolikach i pili
drinki, zaś obsługa przygotowywała scenę do wstępów tanecznych połączonych z
śpiewem. Przeskoczyłem przez bar i stanąłem, obserwując wszystko i wszystkich.
- Hej, ty jesteś Louis? –
zapytał niski, znajomy głos, a ja podskoczyłem. Nie, nie, nie, nie. Nie! Powoli
odwróciłem się i zobaczyłem Liam’a. Tego
Liam’a. Przyjaciela Harry’ego. – Ej! Ja cię pamiętam. Ty jesteś ten chłopak
z parku, prawda? – zapytał, uśmiechając się przyjaźnie.
- Cześć. Tak, tak to ja. –
powiedziałem niepewnie, ściskając mu dłoń. Wyglądał bardzo podobnie do mnie.
Miał obcisłe czarne rurki, białą koszulę na krótki rękaw, szelki i czarne
conversy.
- Pamiętam cię. Cóż miło
cię znowu widzieć. – powiedział, cały czas się uśmiechając.
- Ciebie również. – odpowiedziałem,
po czym zapytałem. – Długo tu już pracujesz?
- Nie. Jakiś tydzień. –
powiedział. – Josh pracuje tu dłużej. To ten drugi barman. Ma tu pracę już
ponad rok. Jest bardzo sympatyczny.
- Aha. – mruknąłem. – A co
słychać u twojego kolegi. Niall’a jak dobrze pamiętam.
- A wszystko okej. Może
nawet dziś tutaj wpadnie, po pracy.
- Loui! – usłyszałem głos
mulata, który usiadł przy barze. Uśmiechnąłem się do niego.
- Zayni. Coś ci podać? –
zapytałem, uśmiechając się złośliwie.
- Twój pierwszy drink.
Dawaj. Zaskocz mnie, kochany. – zaśmiał się głośno mulat.
- A tak w ogóle, Zayn
poznaj Liam’a. Liam, to jest Zayn. – powiedziałem, przedstawiając sobie
chłopaków, po czym zabrałem się za robienie napoju dla Zayn’a. po kilku
minutach postawiłem przed nim kolorowy napój w wysokiej szklance z lodem. –
Proszę bardzo i liczę na twoją szczera opinię. – chłopak powoli zaczął sączyć
drinka, po czym odstawił go.
- Pycha. – zamruczał,
oblizując usta, a ja uśmiechnąłem się radośnie.
- Czyli nie jestem taki
zły. – powiedziałem.
Trzy godziny później klub wypełniony
był już po brzegi i wszyscy oczekiwali wyjścia skąpo ubranych tancerek oraz
tancerzy, którzy mieli rozpocząć występy. Do tej pory zrobiłem już tyle
drinków, że zgubiłem się w liczeniu po pięćdziesięciu. Było to całkiem łatwe i
przyjemne. Klienci na ogół byli mili i dość hojni, bo nie jednemu udało się
zostawić duży napiwek. Praca z Liam’em, była niezwykle przyjemna. Chłopak był
miły i bardzo rozmowny oraz wygadany, dzięki czemu cały czas się uśmiechałem i
mimo takiej pracy nie czułem zmęczenia. Nagle światła przygasły i z wielkich
głośników rozstawionych po całym klubie, zaczęła sączyć się erotyczna muzyka i
oczy wszystkich zwróciły się w kierunku sceny. Zza kotary wyszło dwie
dziewczyny i dwóch mężczyzn w skąpych strojach. Zaczęli swój pokaz, ale ja
starałem się na nich nie skupiać, robiąc drinki dla coraz to nowszych klientów.
- Nie interesuje cię, co?
– usłyszałem nagle głos szatyna, stojącego obok mnie.
- Niespecjalnie. A ciebie?
– zapytałem, nalewając alkohol do szklanki.
- Nie. – mruknął,
uśmiechając się do mnie. Podałem klientowi napój, biorąc pieniądze i schowałem
je do kasy. – Tutaj! – krzyknął nagle do kogoś chłopak, a ja uniosłem głowę i
zamarłem. Nie, nie, nie. Błagam tylko nie
to. W naszą stronę zbliżał się Harry. Znowu.
- Za co mnie tak, kurwa
krzesz? – szepnąłem, wznosząc oczy w górę. Chłopak podszedł i przywitał się z
szatynem. Miał na sobie niesamowicie obcisłe i wyzywające ubranie oraz
pomierzwione włosy. Potrząsnąłem przerażony głową i zacząłem szukać wzrokiem
Zayn’a. Siedział kawałek dalej i właśnie w tym momencie spojrzał na mnie.
Widząc moje przerażone spojrzenie, zerwał się ze swojego miejsca i szybko
podszedł do mnie, siadając na wysokim stołku.
- Co jest, LouLou? –
spytał szeptem, pochylając się nad ladą.
- On tu jest. – szepnąłem
cicho.
- On?! – zapytał głośno,
rozglądając się.
- Cicho! Jeszcze mnie nie
zauważył. – szepnąłem. – Proszę cię, możemy stąd wyjść? Nie chcę, żeby mnie
zauważył.
- Pewnie. Wyjdź tylnym
wyjściem, będę czekał. Możesz sobie przecież krótką przerwę zrobić.
- Okej. – odpowiedziałem i
chłopaka już po chwili nie było. Odetchnąłem i popatrzyłem ukradkiem na
lokowatego. Rozglądał się po Sali, szukając kogoś wzrokiem, odwróciłem się na
pięcie i w tej samej chwili usłyszałem głos.
- Lou! Chodź tutaj. –
westchnąłem. Cholera jasna, Liam. – jęknąłem w duchu. Zaciskając szczękę,
odwróciłem się i podszedłem do chłopaka, unikając spojrzenia Harry’ego jak
tylko mogłem, a czułem go na całym swoim ciele.
- Tak, Liam?
- Musimy zrobić kilka
drinków do tamtego stolika. – powiedział, wskazując na jeden z tych pod sceną i
dodał. – A tak w ogóle, Lou to mój przyjaciel Harry, Hazza to jest Louis, nowy
barman tutaj. – powiedział, obracając mnie w stronę chłopaka, który patrzył na
mnie z szerokim uśmiechem. Spanikowany, uciekałem wzrokiem jak tylko się dało.
- Mieliśmy przyjemność już
się poznać. – powiedział chłopak, męskim, seksownym głosem, a ja zadrżałem. –
Ostatnio w klubie, pamiętasz Louis?
- Tak. – szepnąłem cicho,
uciekając od niego wzrokiem. Zielonooki zachichotał cicho na moje poczynania.
- Zaraz do was wrócę. –
powiedział nagle Liam i odszedł w stronę zaplecza. Nie mogę zostawić baru
samego, boże za co mnie karzesz?
- Nie bój się tak. Nie
zjem cię przecież. – powiedział szatyn, patrząc na mnie ironicznie.
- Nie był bym tego taki
pewny. – mruknąłem cicho, zabierając się za robienie drinków, co chyba nie było
dobrym pomysłem, gdyż moje ręce nieziemsko się trzęsły. Jebany dupek. Wszystko
przez niego. Zabije go kiedyś.
- Ale uciekłeś mi wtedy? –
powiedział nisko, a barwa jego głosu zmieniła się na groźną. Nie
odpowiedziałem, stawiając drinki na tacy i wyszedłem, zanosząc je do stolika.
- Proszę, wasze
zamówienie. – powiedziałem grzecznie, uśmiechając się. Podziękowali, płacąc i
odwróciłem się, chcąc pójść za bar. Nagle ktoś objął mnie w pasie.
- Kiedyś też tak dla mnie
zatańczysz. – wymruczał niski głos, tuż przy moim uchu, dmuchając ciepłym
powietrzem. Zadrżałem.
- Puść mnie. –zażądałem
cicho, wyrywając się, ale chłopak tylko mocniej mnie do siebie przycisnął.
- Zrobisz to, czy cię się
podoba czy nie, rozumiesz kurwa? – warknął, dociskając swoje krocze do moich
pośladków. Jęknąłem cicho, szamocząc się. – Jeszcze z tobą nie skończyłem, więc
przestań się szarpać. – mruknąłem, biorąc ode mnie tace i rzucił ją na ladę,
mocno trzymając mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę toalet.
- Puść mnie do cholery,
rozumiesz? – warknąłem, próbując mu się wyrwać, no co on tylko pchnął mnie na
ścianę i przycisnął własnym ciałem. Czułem każdą jego kończynę na moim ciele i
zadrżałem gdy przesunął nosem po moim policzku.
- Niegrzeczny jesteś. –
mruknął, przesuwając dłonią po mojej klatce piersiowej i zacisnął ją boleśnie
na moim kroczu.
- Auć. Przestań. –
jęknąłem, próbując się wyrwać. Chłopak tylko zacisnął uścisk i przyssał się
ustami do mojej szyi. – Puść mnie. – szepnąłem, czując kłujące łzy w oczach. Zęby
Harry’ego zacisnęły się na skórze mojej szyi, na co krzyknąłem z bólu. –
Przestań! – krzyknąłem przez łzy. – Dlaczego ja? Dlaczego mnie kurwa
prześladujesz?! Co ja ci zrobiłem?!
- Cicho. – warknął
groźnie, próbując rozpiąć moje spodnie. Gdy sobie to uświadomiłem, zacząłem
szarpać się, bić go, byle tylko mnie puścił. Chłopak niespodziewanie, drugą
dłonią uderzył mnie siarczyście w policzek. – Przestań do kurwy nędzy się
szarpać. – już miał coś zrobić gdy usłyszeliśmy zbliżając się kroki. Chłopak
puścił mnie i zanim odszedł, szepnął.
- Jeszcze się spotkamy,
Louis. – po czym odszedł, a ja zjechałem plecami po zimnej ścianie,
podkurczając nogi i przyłożyłem dłoń do rozgrzanego policzka. Zacisnąłem
powieki, tamując łzy i jęknąłem cicho.
- Lou? – usłyszałem głos
Zayn’a. Podniosłem głowę i zobaczyłem jak podchodzi i klęknął obok mnie,
pytając.
- Ej, mały co się stało?
- On… - szepnąłem.
- Boże, co z twoim
policzkiem? – zapytał, palcami lekko przejeżdżając po nim.
- Nic. –szepnąłem. Chłopak
podniósł mnie za ramiona i pomógł wstać. Zachwiałem się lekko, czując ból w
intymnych okolicach.
- To Harry, tak? On ci to
zrobił? – zapytał, patrząc mi w oczy. Pokiwałem jedynie głową, a Zayn przytulił
mnie do siebie, głaszcząc po plecach. – Tak mi przykro.
- To nic, muszę wracać do
pracy. – szepnąłem, ocierając policzki i wziąłem głęboki oddech, odsuwając się.
- No chyba nie myślisz, że
pozwolę ci tam wrócić?! – powiedział mulat.
- To moja praca. Nie chce
wylecieć już po pierwszym dniu. – mruknąłem.
- Co oni ci zrobił?! –
zapytał chłopak, patrząc na mnie czule.
- Opowiem ci później. –
wyszeptałem cicho, odwracając się i ruszyłem w stronę baru. – O ile kiedykolwiek
ci opowiem. – szepnąłem do siebie smutno.
__________________________________________
Jest już piąty rozdział. I jak Wam się podoba? Cieszę się, że ktoś to czyta. Bardzo się cieszę. I na wstępie mam taką prośbę. Jeśli zmieniacie nazwy na TT to proszę informujcie mnie, okej? W zakładce Informowani, gdzie również możecie pisać w komentarzach swoje nazwy jeśli chcecie być informowani. Ten rozdział jest najdłuższym jak napisałam ponad 2800 słów. I nawet mi się podoba, choć czuję że zjebałam końcówkę. Oceńcie sami. Zostawcie komentarz, kliknijcie w reakcje, polecajcie mojego bloga. Kocham Was i do zobaczenia za tydzień < 3
Z każdym kolejnym rozdziałem bardziej zajebiste! Super po prostu! Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńWENY!
Heeej!
OdpowiedzUsuńSuper, super i jeszcze raz suuuuuper ;))
Nie zjebalas koncowki jak dla mnie :p mi sie podobala.
Wgl extra rozdzial tak jak wszystkie inne !
Nie moge sie doczekac nexta! ;D zycze weny i czekam z niecierpliwoscia :)
// Oluś
O kurde smutna ta historia Louisa, a jeszcze Harry... no kurwa...
OdpowiedzUsuńAle Ty świetnie piszesz, jestem pod wielkim wrażeniem! ;)
OMG. Cudowny. Szkoda mi Lou. Zayn opiekuńczy :D Wszystko mi się podoba!! Pisz szybciutko następny proszę. ^^
OdpowiedzUsuńBoże ale mnie to wciągło! Nie masz pojęcia, zakochałam się w tym *-*
OdpowiedzUsuńKooocham Twój styl pisania, masz świetny pomysł na opowiadania.
Nie mam Ci nic do zarzucenia :3 Pozdrawiam, @Zaawsze_Spoko
Zarąbiste opowiadanie, wciąga na maksa ♥ Więc za tydzień nowy rozdział, tak? :) Co sobote są? :)
OdpowiedzUsuńtjmjgjamwapjam ZAJEBISTE ajtkmj *__*
OdpowiedzUsuń@camajla69
huh... uwielbiam Cię.. no cóż prawie sie wzruszyłam .. uuuh.... no cóż po tylu godzinach spędzonych nad lekturami szkolnymi to jest genialne.. uwielbiam Cię.. pisz częściej ;))
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie naraz, bo miałam trochę czasu.
OdpowiedzUsuńjest naprawdę świetne, choć Hazza mnie przeraża, serio ;d
ale na pewno będę czytać, mogłabyś mnie inforomować na tt?
@lifetastegreat ;)
zapraszam do czytania mojego opowiadania o Larry'm ale w innym kontekście, w kontekście walki z modest management
- the-sharp-knife-of-a-short-life.blogspot.com
Z każdym rozdziałem wciągam się coraz bardziej. Biedny Lou tyle przeszedł a teraz ma to się powtórzyć.. Szkoda że Zayn nie wszedł wcześniej, chociaż dobrze dla Harry'ego bo pożałowałby najmniejszego dotknięcia Louis'a. To jest niesamowite!Czekam na następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Nie chcę dłużej czekać! ;D
OdpowiedzUsuńdziś będzie :* tak koło 16-17 ;))
UsuńTo cudownie! Kurde, ale jeszcze parę godzin...:')
UsuńZ ciężkim sercem muszę przyznać, że Harry pierwszy raz mi się nie podoba. To jest kurwa złe! Jak gwał i jakie bicie? Pokirwione jest jego zachwanie! Normalnie aż muzę czytać dalej!
OdpowiedzUsuń