niedziela, 21 kwietnia 2013

Chapter 2. " ... zaczyna być nienormalne"




- Zostaw mnie. – szepnąłem cicho, zaciskając powieki. Poczułem jego usta na moim policzku, powoli kierowały się w stronę moich ust. Już miał złożyć pocałunek na moich wargach, gdy….
Gwałtownie otworzyłem oczy i złapałem urwany oddech, siadając prosto. Przebiegłem palcami między moimi włosami i powoli wstałem, kierując się do kuchni. To już jest paranoja. To mi się śni od ponad miesiąca, dzień w dzień. Zapaliłem światło i wyciągnąłem kubek, nalewając sobie wody i pijąc ją duszkiem, spojrzałem na zegarek. 6.30.
- Nie zasnę już. –mruknąłem i skierowałem się do łazienki. Zrzuciłem z siebie zbędę ubranie, powoli wchodząc pod prysznic i odkręciłem gorący natrysk, zamykając oczy. Tego mi trzeba było. Przyjemnego prysznicu po tym śnie. Powoli myłem swoje ciało miętowym, kojącym zmysły żelem. Moja łazienka była mała, ale przytulna tak samo jak reszta mieszkania. Prysznic, toaleta oraz umywalka z lustrem. Mała sypialnia, z podwójnym łóżkiem, komodą oraz biurkiem z fotelem. Kuchnia połączona z salonem oraz mała garderoba. Małe, lecz przestronnie i przytulnie urządzone w zupełności mi wystarczało. Na nic większego nie było mnie stać z pracy w małym barze, z którego i tak wyleciałem. Czyli obecne jestem bezrobotny, żyjący ostatnimi oszczędnościami. Westchnąłem cicho, opłukując namydlone włosy i ciało, po czym wyszedłem, okręcając się w puszysty ręcznik. Wycierałem się właśnie, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Zemliłem pod nosem przekleństwo i szczelnie owijając swój pas ręcznikiem powędrowałem do drzwi, otwierając je.
- Och, widzę Lou, że przerwałem ci prysznic. –zachichotał Zayn, wchodząc do środka i ucałował mój policzek ustami. Zamknąłem za nim drzwi i powiedziałem.
- Zagotuj wodę na herbatę, a ja zaraz wrócę, tylko się w coś ubiorę. – mówiłem, idąc do sypialni.
- Jak dla mnie możesz zostać w tym. –zaśmiał się mulat, a ja przewróciłem oczami, powstrzymując się od komentarza. Szybko wszedłem do garderoby i zrzuciłem ręcznik, zakładając czyste bokserki, miętowe rurki, jeansową koszulę i kurtę oraz TOMsy. Wychodząc wstąpiłem do łazienki, wrzucając ręcznik do kosza na brudy i podsuszyłem lekko swoje włosy, robiąc z nich lekkie siano.
-Uch. –mruknąłem niezadowolony i przeczesałem je palcami, układając idealnie. Puściłem sam sobie oczko do lustra i zaśmiałem się z mojej głupoty, po czym zbiegłem na dół, wpadając do kuchni.
- Gdzie moja herbatka? – zapytałem na wstępie, uśmiechając się uroczo. Chłopak wskazał na kubek, stojący na blacie. Wziąłem go i usiadłem na krześle, podkurczając pod siebie nogi i upiłem łyka, parząc sobie język. Oplotłem naczynie rękami, ogrzewając je. Spojrzałem na chłopaka, który powoli pił swoją poranną, czarną kawę bez cukru, z półtorej łyżeczki. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę z logo jakiegoś zespołu i skórzaną kurtkę, a do tego czarne trampki. Wyglądał jak jakiś gangster. Bardzo przystojny gangster, trzeba dodać. Jego ciemne oczy, idealnie komponowały się z czarnymi włosami, zaczesanymi w nieład oraz karmelową karnacją.
- Lou. Jestem brudny czy coś? –zapytał nagle mulat, wyrywając mnie z moich myśli.
- Co? Och nie, nie. Po prostu się przyglądałem. –powiedziałem, uśmiechając się. – Wiesz, jesteś zajebiście przystojny.
- Och dziękuje, kochanie. – zaśmiał się czule. – Wiesz, gdyby nie to, że jestem w stu procentach hetero już bym się za ciebie brał, bo mało która dziewczyna, a co dopiero chłopak ma tak zajebistą dupę. – powiedział, a ja się zarumieniłem. Zaśmiał się cicho, zauważając to. – Oj no, już nie rumień się.
- To przestań tak mówić. –mruknąłem, rumieniąc się jeszcze bardziej. Zaśmiał się i podszedł, siadając mi bokiem na kolanach i westchnął cicho.
- No już LouLou, nie złość się. –powiedział, całując mój policzek. Westchnąłem, obejmując jego pas dłońmi.
- Nie umiem się na ciebie gniewać, Zayni. – mruknąłem, patrząc na zegarek. – Dopiero 7.30. Dziś mamy zajęcie od dziewiątej, prawda?
- Tak, dziś od dziewiątej. I tak krótko, bo tylko dwa wykłady. Cieszę się, że jednak zdecydowałem się iść z tobą na te psychologie.
- Też się cieszę, że chodzimy tam razem. – powiedziałem, zrzucając go z kolan i podszedłem do lodówki, pytając.
- Co byś zjadł na śniadanie?
- Omleta. – odpowiedział. Zaśmiałem się cicho. To jego ulubione jedzenie, nieważne czy śniadanie czy kolacja. Omlet zawsze pycha. Wyciągnąłem potrzebne składniki i zacząłem przyrządzać danie, kiedy mulat usiadł przy stole, rozkładając dwa talerze i sztućce. Po chwili nasze danie wylądowało na talerzach, a po chwili w naszych brzuchach. Wziąłem brudne naczynia i wsadziłem do zmywarki, zamykając ją i odwróciłem się do Zayn’a, mówiąc.
- Idziemy już? Już po ósmej, a ja muszę oddać jeszcze pracę z socjologii.
- Pewnie. –powiedział mulat, wstając.
- Okej, tylko skoczę po torbę. – mruknąłem i pobiegłem na górę. Wziąłem wszystko co było mi potrzebne i zbiegłem na dół o mało nie zabijając się na schodach. Zamknąłem mieszkanie na klucz i skierowaliśmy się na uczelnie, która mieściła się 20 minut drogi od mojego domu.
- Lou, znalazłem pracę, wiesz? – powiedział nagle Zayn.
- Tak? Oo. to wspaniale! Gdzie? –zapytałem szczerze ucieszony.
- Będę na stażu psychologicznym w jednym z domów dziecka, przez cały okres wakacji.
- Cudownie. – powiedziałem, obejmując go w pasie i musnąłem jego policzek ustami.
- Jeszcze tobie musimy coś znaleźć.
- Och… Przydało by się, chociaż na wakacje, bo niedługo skończy mi się kasa. – mruknąłem, niezadowolony.
- Damy radę, nic się nie martw. – powiedział i weszliśmy do budynku szkoły. Zayn udał się do jednego z profesorów, a ja oddałem moją pracę i ruszyłem na wykłady.

~*~

Drugi zajęcia na temat genetyki dłużyły mi się niemiłosiernie. Zapisywałem wszystko co mówił nauczyciel i wpatrywałem się w tablicę. Nie dość, że byłem głodny, to jeszcze nom stop czułem na sobie spojrzenie dwóch dziewczyn z mojego roku. Powoli zaczynałem być skrępowany.
- Loui, one cały czas cię obserwują. –szepnął Zayn, siedząc obok mnie.
- Wiem, czuje to. –mruknąłem, rumieniąc się trochę.
- Oj no już, nie rumień się kochanie. – zachichotał mulat, łapiąc mnie za kolano. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Zayn? Emm… Co ty robisz? – zapytałem niepewnie.
- Możemy je skutecznie odstraszyć. –mruknął, przesuwając dłonią po moim kolanie.
- Co? – zapytałem, nierozumiejąc do końca.
- Patrz. – szepnął, po czym nachylił się i musnął mój policzek ustami, a dłonią przesunął na moje udo ściskając je. Podłapałem o co mu chodzi i pogłaskałem go po policzku, patrząc mu prosto w oczy. Widziałem w jego oczach, że stara się nie wybuchnąć śmiechem. Po chwili odsunąłem się i spojrzałem ukradkiem na dziewczyny, które teraz zawzięcie rozmawiały między sobą, rzucając mi ukradkowe spojrzenia. – Udało się chyba, co nie?
- Tak. –mruknąłem i właśnie w tej chwili wykład się zakończył. Pozbierałem swoje notatki i razem z mulatem skierowaliśmy się do wyjścia. – Idziemy na jakiś obiad?
- Pewnie. Chodźmy na pizze może. – zaproponował Zayn, obejmując mnie w pasie. Uśmiechnąłem się lekko, kiwając głową na znak zgody. Skierowaliśmy się do centrum, wchodząc do pierwszej lepszej pizzerii i zamówiliśmy jedzenie. Rozsiedliśmy się w kącie i rozmawialiśmy o zajęciach, gdy podeszła do nas kelnerka z naszym zamówieniem. Wysoka szatynka, z kręconymi, długimi włosami, szczupła, ciało niczym modelki i piękne oczy. Spojrzałem na mojego towarzysza, który wpatrywał się w dziewczynę jak zaczarowany. Zachichotałem cicho, patrząc jak próbuje nawiązać z nią kontakt, a ta jedynie uśmiecha się i odchodzi. Na widok jego smutnej miny, poklepałem go po kolanie i powiedziałem.
- Nie martw się, wrócimy tu jutro na pizze.
- Ale ty ją widziałeś!? – powiedział, zamyślony chłopak. – Toż to ideał !
- Widziałem. Tak, urocza.
- Muszę mieć jej numer! – powiedział stanowczo.
- To idź i ją poproś. – powiedziałem, biorąc kawałem pizzy i ugryzłem.
- A ty byś nie mógł? –zapytał, robiąc maślane oczka.
- Ja? –zdziwiłem się.
- No. Proszę Lou ! – powiedział błagalnie. Westchnąłem.
- Dobra. Idę. – mruknąłem, wstając i podszedłem do baru, zaczepiając kelnerkę o kręconych włosach.
- Przepraszam. – powiedziałem, na co dziewczyna odwróciła się i z uśmiechem, zapytała.
- Mogę ci w czymś pomóc?
- Emm… w sumie to tak. – mruknąłem, uśmiechając się niepewnie. – Czy mógłbym wiedzieć jak masz na imię?
- Danielle. – odpowiedziała, podając mi dłoń.
- Louis. Miło cię poznać. – powiedziałem, ściskając jej drobną rączkę. – Słuchaj, Danielle. Widzisz tego chłopaka co ze mną siedzi przy stoliku?
- Tego o ciemnej karnacji? –zapytała, a ja kiwnąłem głową. – Widzę, a co?
- Chciał twój numer, ale jest taką ciotą, że bał się sam przyjść i zapytać. – powiedziałem, a dziewczyna zachichotała cicho. – To jak, mogę liczyć na ten numer?
- Ty owszem, ale on musi się postarać. –powiedziała, odrzucając kaskadę włosów na plecy.
- To znaczy? – zapytałem.
- Niech sam przyjdzie. – powiedziała, uśmiechając się uroczo.
- Och… No dobrze to idę po niego. – zachichotałem, puszczając dziewczynie oczko i skierowałem się do naszego stolika.
- I co? I co? –zapytał, rozgorączkowany mulat.
- Nic z tego. –mruknąłem, udając smutnego.
- Jak to? Nie dala ci? –zapytał, rozczarowany.
- Dała, ale mi. Nie tobie. –powiedziałem, śmiejąc się cicho. – Masz tam iść do niej sam i poprosić o numer.
- Co? – krzyknął cicho. – No chyba sobie żartujesz.
- Nie, skarbie. Musisz iść sam. –powiedziałem.
- A jak zrobię z siebie totalnego głupka? –zapytał z westchnieniem.
- Nie zrobisz, wierzę w ciebie. – powiedziałem.
- Dobra, niech ci będzie. Idę. –mruknął, wstając powoli. Wygładził kurtkę i skierował się w stronę baru. Zaśmiałem się, widząc jak niepewny siebie był. Wziąłem colę i powoli sączyłem ją, przyglądając się jak chłopak rozmawia z dziewczyną i uśmiecha się do niej niepewnie. Po chwili, uśmiechnął się do niej szeroko, pomachał i wrócił do mnie. Usiadł na swoim miejscu i widziałem, że aż podskakiwał w miejscu.
- No? –zapytałem, poganiając go.
- Dostałem numer i zgodziła się na randkę jutro. – powiedział, uśmiechając się szeroko.
- No to wspaniale. –odpowiedziałem, ściskając jego kolano. Mulat zaśmiał się cicho i dokończyliśmy swoje jedzenie, po czym wyszliśmy z baru. Odprowadziłem chłopaka do domu.
- No to do jutra, Lou. –powiedział, przytulając mnie lekko.
- Tak, tak. Do jutra, Zayni. – szepnąłem, muskając jego policzek i skierowałem się w stronę mojego mieszkania. Po drodze zahaczyłem jeszcze o TESCO. Poszedłem do działu ze słodyczami i wziąłem jakieś ciastka i czekolady, po czym kilka rzeczy na kolację i poszedłem do kasy. Zapłaciłem i wyszedłem. Szedłem przez parking, gdy zauważyłem lokatą czuprynę, przechodzącą między pojazdami. Zatrzymałem się w pół kroku i spojrzałem na tę osobę. Ten chłopak. Obserwowałem go z daleka. Ubrany w mega obcisłe, beżowe rurki, białe conversy,
czarną opinającą go koszulkę w serek oraz skórzaną kurtkę. Szedł pod rękę z jakimś innym chłopakiem. To nie ten sam co ostatnio. – pomyślałem. Nagle zatrzymali się i chłopak w lokach, przyparł tamtego do maski jakiegoś samochodu, napierając na jego wargi. Tamten złapał go za pośladki, dociskając do siebie. Gdyby można było, pewnie zaczęli by się tutaj kochać. Ich pocałunek był namiętny. Nawet z tak dużej odległości mogłem to stwierdzić. Po chwili odsunęli się od siebie i złapali za ręce idąc w stronę dużej terenówki. Towarzysz chłopaka, wsiadł za kierownicę, a ten nagle odwrócił się w moją stronę twarzą. Przebiegł spojrzeniem po wszystkim, po chwili zatrzymując się na mnie. Jego wzrok był ciemny. Przebiegł mnie potężny dreszcz po plecach. Zadrżałem, szybko odwracając się i niemal biegiem udałem się  stronę mojego mieszkania. To jest chore. Śni mi się po nocach, spotykam go i tak na mnie patrzy. Jeszcze ten koleś. Ostatnio. Może z tydzień temu całował się z innym, a teraz już kolejny.
- Lou, w co ty się do cholery wpakowałeś? –szepnąłem do siebie.

_________________________________

Jest dwójeczka ;) Mam nadzieję, ze się podoba. Dziś nie będę się rozpisywać, ponieważ... No cóż jest jak jest i mam problemy osobiste.. Ale no. Jeśli Wam się podobało, klikać w rekacje, komentować.. Będę bardzo wdzięczna. Dziękuję, że wogóle ktoś tu wchodzi i to czyta ! Kocham Was. Następny za tydzień albo i wcześniej bo mam teraz dużo wolnego ;) Paa < 3

6 komentarzy:

  1. Dobra, dziewczyno zawstydzasz mnie. Będę zmuszony zawiesić swojego niby "wspaniałego" bloga :D
    Rozdział świetny :3 Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Chciałabym wiedzieć jak wielki mentlik w głowie ma Lou.. O czym myśli? Jak wytłumaczy to że widział chłopaka ze swojego snu naprawdę? Ale najbardziej zastanawia mnie co się dzieje w umyśle lokatego..? Co jei Louis też mu się śni, i jest to ten sam sen tylko z innej perspektywy..? A może on nawet nie zwraca uwagi na Lou.? Mam nadzieję że dowiem się w następnych rozdziałach. Czekam i życzę jak najwięcej weny!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tajemniczo, tajemniczo ;D
    Ale jak najbardziej mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww *,* boski rozdzial . taki tajemniczy i wogle . Kocham cie kocham tego bloga . Masz mega wielki talent . xx czekam na nn. <3 @wercia7777

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww..cudowny. Daj kolejny. Weny !! ; D ^^ :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie! :D Uwielbiam to ;)jest tak tajemniczo, ale jak bosko :) Lou musi przechodzić coś niewyobrażalnego. Nie wiem co bym na jego miejscu zrobiła O.o
    Następny rozdział dodaj wcześniej ;) Bo już nie mogę się doczekać ;)
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny!
    ~Selomea
    stylinsoncamp.blogspot.com

    PS. Serio, szybko dodaj nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń