niedziela, 9 czerwca 2013

Chapter 10. "...jedno słowo, może sprawić że nasza przyjaźń znika."

| Rafał Brzozowski - Za mały świat |


  Zajęcia dłużyły mi się niemiłosiernie. Choć zazwyczaj, gdy miałem tylko dwa wykłady zawsze mijało to tak szybko, teraz wręcz błagałem, aby wybiła już trzynasta i bym mógł szybko opuścić budynek szkoły. Może to przez poranną rozmowę z Harry'm, a może przez świadomość, iż będzie czekał na mnie po zajęciach? Szczerze? Jestem podekscytowany i niespokojny jednocześnie. A co jeśli zrobię coś źle? A co jeśli coś spieprzę? Moje rozstrojenie zauważył Zayn, który bacznie obserwował mnie dziś cały czas.
- Dobra. Poddaję się. - westchnął cicho, patrząc na mnie. - Powiesz mi co się dzieje? Dlaczego jesteś taki szczęśliwy, że aż prawie mi tu latasz na skrzydłach, a jednocześnie jakiś smutny i niepewny? - kurde, zna mnie za dobrze. - pomyślałem.
- Po prostu mam spotkanie po szkole. - wymsknęło mi się, czego od razu pożałowałem. Twarz Zayn'a rozpromienił szczery uśmiech.
- Uch, Lou ma randkę? Kto jest tym szczęściarzem? - zapytał chłopak, poruszając wymownie brwiami, na co zarumieniłem się. - Rumienisz się! To coś poważnego? Coś jest na rzeczy, widzę to. 
- To nie randka. Po prostu Harry, zapro...
- Harry?! -warknął chłopak, a jego mimika twarzy zmieniła się momentalnie na wspomnienie samego imienia chłopaka.
- No tak.. Em Harry. - mruknąłem cicho, spuszczając głowę w dół. Był zły. Słyszę to po tonie jego głosu. Niski, głęboki z nutką grozy.
- Jak to Harry? TEN Harry? Ten, który cię prześladuje po nocach? -zagrzmiał głos Zayn'a, że aż kilka osób odwróciło się, patrząc na nas.
- Ciszej. - mruknąłem cicho. Westchnąłem i spojrzałem kątem oka na Zayn'a, mówiąc- Tak, ten Harry. I nie mów mi, że jest dla mnie zły, bo nie jest. Zmienił się. Dziś rano przyszedł do mnie do domu i osobiście, szczerze mnie przeprosił. On jest naprawdę wspaniałą osobą i jest moja inspiracją. Nic tego nie zmieni. - powiedziałem cicho, patrząc na niego poważnie. Chłopak przyglądał mi się dłuższy czas, mrużąc oczy i powiedział.
- On nie mógł zmienić się w ciągu kilku dni. To jest niemożliwe, zrozum Lou. Ten chłopak cię oszukuje, rozumiesz? Robi sobie z ciebie jaja, a później cię zostawi. - powiedział mulat, a ja patrzyłem na niego teraz beznamiętnym wzrokiem.
- Skąd to wiesz? Jesteś tego pewny? Znasz go? - warknąłem cicho. - Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi: NIE. Więc przestań mieszać się do mojego życia, Zayn. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Chłopak popatrzył na mnie przygaszonym wzrokiem, po czym wstał z krzesła i mówiąc ostatnie słowa, wyszedł z hukiem z sali.
- Jak cię przeleci, zrani i zostawi, nie przychodź do mnie, bo w końcu mam się nie mieszać do twojego życia.
    Patrzyłem w drzwi od sali wykładowej pustym wzrokiem. Tak nie lubię się z nim kłócić. Nigdy nam się to nie zdarza, no chyba że o jakąś drobnostkę i po kilku minutach jest już zgoda, ale nigdy mnie tak nie potraktował. Nigdy nie mówił do mnie w tak jadowity sposób. Nigdy, kurwa. Westchnąłem cicho i spuściłem głowę w dół, patrząc w swoje dłonie. To przeze mnie? To moja wina, prawda? Mogłem tego nie mówić. Mogłem powstrzymać się od komentarza, ale ja nie. Musiałem się odezwać i zranić swojego najlepszego przyjaciela. Ma teraz prawo się do mnie nie odezwać. Chciałem za nim zawołać, zatrzymać go i przeprosić, ale to przecież zajęcia. Nie mogłem tak zrobić. Nie chciałem, żeby tak wyszło na serio. W końcu on zawsze był przy mnie od najmłodszych lat. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie i już wtedy wiedziałem, że będzie to osoba która nigdy, przenigdy mnie nie zawiedzie.

Siedziałem na ławeczce na naszym małym placu zabaw, obok szkoły. Miałem wtedy może cztery latka. Mama wysłała mnie do przeszkola gdy byłem tak mały. Wzbraniałem się przed tym, bo byłem bardzo nieśmiały i nie umiałem znaleźć sobie przyjaciół. Bałem się ludzi po prostu. Siedziałem na tej ławeczce i piłem swój soczek z kartonika, patrząc smutnym wzrokiem na bawiące się dzieci. Chciałem do nich dołączyć, ale nie mogłem. Jakaś wewnętrzna siłą mnie powstrzymywała. Bałem się, że gdy podejdę, oni mnie odrzucą. Powiedzą, że nie mogę się z nimi bawić, dlatego tylko im się przyglądałem. W pewnej chwili jeden z chłopców, o czarny włosach i ciemnej karnacji oraz pięknych, karmelowych oczach zaczął iść w moją stronę. Przestraszyłem się, widząc go kroczącego do mnie. A co jeśli chce mnie uderzyć? Albo powie mi coś brzydkiego. Szeroko otwartymi, przerażonymi oczami patrzyłem na niego, gdy usiadł obok mnie, patrząc na mnie z uroczym uśmiechem,.
- Ceść. - powiedział dziecięcym, słodkim głosikiem.
- Cześć. - powiedziałem cicho, patrząc na niego nieufnie.
- Dlacego siedzisz tu sam? - zapytał.
- Bo tak. - powiedziałem cichutko, unikając jego spojrzenia.
- Chodź się ze mną bawić! - wykrzyknął chłopiec, stając obok mnie i wyciągnął do mnie swoją malutką dłoń. Spojrzałem na niego zdziwiony i zapytałem.
- Dlacego chcesz się ze mną bawić?
- Bo siedzis tu sam. Nie powinieneś siecieć sam. - powiedział radosnym głosikiem, ciągle wyciągając do mnie dłoń.
- Ale nikt mnie tutaj nie lubi. - westchnąłem smutno, spuszczając główkę w dół.
- Ja cię lubię! - wykrzyknął uroczo chłopiec, a ja uśmiechnąłem się delikatnie i niepewnie złapałem jego dłoń, wstając. - Jak masz na imię? - zapytał, ciągnąc mnie do innych dzieci.
- Louis, a ty?
- Jestem Zayn. Od dziś jesteśmy przyjaciółmi, LouLou. -zamruczał i objął mnie, ciągnąc mnie do innych dzieci, a ja poczułem jak to jest mieć przyjaciela. I już wtedy wiedziałem, że będziemy się przyjaźnić już zawsze.


Westchnąłem, otrząsając się ze wspomnień i wstałem, wychodząc z resztą grupy, gdyż zabrzmiał dzwonek. Wyszedłem na dziedziniec i rozejrzałem się. Nigdzie nie było Zayn'a. Wzdychając cicho, ruszyłem do bramy głównej, wychodząc z terenu uczelni. Rozglądnąłem się i po drugiej stronie zobaczyłem znajomą lokatą czuprynę, na widok jej uśmiechając się szeroko. Przyszedł. Nie wystawił mnie. Zayn się mylił. Przygryzając delikatnie wargę, przeszedłem na drugą stronę, idąc w kierunku Harry'ego. Chłopak dostrzegając mnie, uśmiechnął się i stał oparty o maskę swojego samochodu, czekając na mnie. Wyglądał perfekcyjnie. Kremowe, obcisłe rurki idealnie wyglądają na tych jego szczupłych, długich nogach. - pomyślałem. Podszedłem, stając kilka kroków od niego, mówiąc z delikatnym uśmiechem.
- Cześć, Harry.
- Hej Lou. Jak na zajęciach? - zapytał, nachylając się i musnął mój policzek delikatnie ustami. Zarumieniłem się, czując jego wargi. Takie miękkie i czułe. Ach, mógłbym je całować nom stop. Louis, kurwa ogarnij się! - krzyknąłem na siebie w myślach. Zagryzłem wargę i odpowiedziałem.
- Okej, tylko pokłóciłem się z przyjacielem. - westchnąłem cicho, przypominając sobie nasza wymianę zdań. Chłopak chyba zauważył moją minę, bo delikatnie złapał moją dłoń i ścisnął.
- Ułoży się wszystko. pogodzicie się, zobaczysz.
- Oby. - westchnąłem. - Dobra, to co robimy? - zapytałem, uśmiechając się lekko do chłopaka.
- Zabieram cię w pewne urocze miejsce. - odpowiedział tajemniczo, otwierając mi drzwi od strony pasażera w dużym, terenowym aucie. Wsiadłem i zapytałem, gdy również już znajdował się w środku.
- A powiesz mi gdzie?
- Dowiesz się na miejscu. - zamruczał uroczo, ruszając. Uśmiechnąłem się i podziwiałem widoki za oknem, bo chwilę później wyjeżdżaliśmy z miasta.
- Wiesz...? Mam do ciebie takie pytanie. - powiedziałem, patrząc na niego kątem oka.
- Tak?
- Bo dostaliśmy takie zadanie do zrealizowania z psychologii. Musimy napisać pracę o psychice człowieka. Wybieramy sobie jedną postać i przeprowadzamy z nią tak jakby wywiad. Dowiadujemy się o niej jak najwięcej. Pytamy dlaczego postąpił tak, a nie inaczej, a na końcu wyciągamy ocenę tej osoby. Wysuwamy opinię na jej temat.
- I? Co w związku z tym?
- Wybrałem już swoja inspirację. - powiedziałem cicho, po czym dodałem. - Wybrałem ciebie.
- Co? Mnie? -zapytał, autentycznie zdziwiony, skręcając w jakąś polną drogę. Dokąd on mnie wywozi?
- Tak, ciebie. Chciałbym napisać pracę o tobie. Wiesz, w pewien sposób mnie fascynujesz. To jak zmienia się twoja opinia na temat ludzi i jak bardzo zmienny masz humor. Niczym kobieta w ciąży.
- Co? No wiesz. Twierdzisz, że jestem w ciąży? -powiedział żartobliwie, śmiejąc się cicho i złapał moją dłoń, przyciągając do brzucha i zapytał. - Kopie?*
- No oczywiście. który to miesiąc? Nie widać po tobie. -zachichotałem, zabierając dłoń i samochód zatrzymał się na jakiejś łące. Wysiadłem i rozglądnąłem się dookoła. Pięknie. Wysokie, zielone drzewa, soczysta, zielona trawa, kolorowe kwiaty.
- Jak tu pięknie. - westchnąłem, biorąc torbę i ruszyłem, siadając pod jednym z największych drzew. Chłopak wyciągnął coś z bagażnika i ruszył w moją stronę z dużym, wiklinowym koszem. Uśmiechałem się gdy rozłożył koc i pociągnął mnie, żebym z nim usiadł. Wyciągnął kilka łakoci z kosza i podał mi butelkę wody. Podziękowałem skinieniem głowy i wyciągnąłem z torby duży zeszyt oraz długopis. Oparłem się o pień drzewa i patrzyłem na chłopaka jak je batonika. Po chwili chyba poczuł się obserwowany i uniósł swoje spojrzenie na mnie, pytając.
- Ubrudziłem się czekoladą z wafelka, że tak mi się przyglądasz?
- Co? Ach, nie, nie. Po prostu zastanawiam się czy się zgadzasz. - odpowiedziałem, patrząc na niego w dalszym ciągu.
- Na to, żebyś napisał o mnie? - zapytał, a ja potwierdziłem skinieniem głowy. - Zgadzam się. Oczywiście, że się zgadzam. To dla mnie zaszczyt, że właśnie o mnie chcesz napisać.
- Więc wspaniale! - powiedziałem, klaskając dłońmi i otwarłem zeszyt kluczykiem na pierwszej stronie. Był to specjalny zeszyt. Zamykany na kluczy, który wisiał na mojej szyi. Jeszcze nic się w nim nie znajdowało, oprócz strony tytułowej, gdzie znajdywał się tylko jeden wyraz. HARRY. Specjalnie założyłem go, żeby mieć gdzie zapisywać to wszystko co mi powie, a następnie skleić to w jedną całość. Uśmiechnąłem się do niego czule i powiedziałem. - Więc, Harry. Zaczniemy już od dziś. Na początek to będą podstawowe pytania o takie błahe rzeczy. Po prostu chcę się o tobie dowiedzieć jak najwięcej.
- Super. To zaczynajmy. - powiedział, siadając po turecku i przyglądał mi się, czekając na pytania.
- Imię i nazwisko? - zapytałem, zapisując  zeszycie. - Najpierw taką lekką metryczkę zrobimy.
- Harry Edward Styles. - odpowiedział, upijając łyk wody z butelki. Szybko zapisałem odpowiedź i pytałem dalej. Przez następną godzinę dowiadywałem się o nim najróżniejszych rzeczy. jedne poważne drugie śmieszne. Po owym czasie moja kartka wyglądała tak:

Imię i nazwisko: Harry Edward Styles.
Data i miejsce ur.: Homles Chapel; 1 luty 1994
Rodzice: Anne Cox i Des Styles
Rodzeństwo: starsza siostra Gemma
Status: wolny
Orientacja: biseksualista
Ulubiony kolor: różowy
Ulubiony film: Titanic
Ulubiony aktor: Johny Deep
Ulubiony aktorka: -
Ulubiona muzyka/wokaliści/zespoły; Stevie Wonder, The Script, Michael Buble;

- Co jeszcze byś chciał wiedzieć? -zapytał chłopak, leżąc na boku i podpierał się dłonią, obserwując mnie i bawił się zerwanym kwiatem.
- Mam wiele pytań, ale wszystko w swoim czasie. Opowiesz mi coś o swojej rodzinie? -zapytałem, obserwując jego mimikę twarzy, która natychmiast się zmieniła, gdy zadałem to pytanie. Jego uśmiech poszerzył się, a w oczach pojawiły się ogniki. - Kochasz ich bardzo. - stwierdziłem, nadal mu się przyglądając.
- Skąd wiesz? - zapytał szczerze zdziwiony.
- Widzę po twojej twarzy. Twój uśmiech się poszerzył, oczy rozbłysły. Zależy ci na nich i są niezwykle ważni w twoim życiu. Opowiesz mi coś o nich? - zapytałem, zapisując swoje sposzczerzenia w zeszycie.
- Moja mama ma na imię Anne. Ma 40 lat i jest niezwykłą kobieta. Jest wysoka, szczupła i ma niesamowity uśmiech. Kocham ją. Bardzo. Ma ciemne włosy i jasne oczy. Jest niezwykle troskliwa, opiekuńcza i ciągle traktuje mnie jak małego chłopca. Gemma jest podobna, tyle, że ma 21 lat. Również wysoka, ciemne włosy i bardzo się o mnie troszczy. Rodzice się rozwiedli, ale ciągle mam kontakt z tatą. Często zabieram go na mecze lub na ryby. Tak po prostu spędzamy razem czas. - mówił chłopak, a ja zapisywałem to i swoje uwagi na marginesie. Po jego minie widać było, że rodzina bardzo dużo dla niego znaczy. Szacunek z jakim się wypowiadał o mamie jest godny podziwu. - Jak zauważyłeś. Bardzo ich kocham . - powiedział chłopak. - Ale bardzo mi ich brakuje. Teraz mam z nimi rzadki kontakt, bo jesteśmy tak daleko od siebie. -westchnął smutno, a ja złapałem go delikatnie za dłoń,
- Nie martw się. Zawsze możesz wziąć wolne w pracy i ich odwiedzić. Samo to, że ich zobaczysz sprawi, że poczujesz się lepiej. Wiem co mówię. - powiedziałem, gładząc lekko jego knykcie.
- Tak sadzisz? -zapytał, siadając obok mnie i spojrzał mi w oczy.
- Jestem tego pewny. -powiedziałem, uśmiechając się czule do niego. Przyglądał mi się, przez dłuższy czas, po czym cicho zapytał.
- Czy...mogę czegoś spróbować?
- Zależy czego. - odpowiedziałem.
- Jeśli będzie źle to mi powiesz, ale nie mogę się powstrzymać. - powiedział i zrobił coś, czego zupełnie się w tej chwili nie spodziewałem.

*cytat z mojej rozmowy z @lovelooksky < 3

________

Jestem z dziesiątką. Jak Wam się podoba misie? Starałam się, żeby nie był to kitowaty rozdział i szczerze? Nawet mi się podoba. A Wam? Co myślicie? Komentujcie, klikajcie w reakcje i polecając opowiadanie. Dziękuj za tyle odsłon i komentarzy i kliknięć. Mam nadzieję, że teraz liczby będą tylko wzrastać. Następny za tydzień jak zawsze. Do zobaczenia kochani < 3

13 komentarzy:

  1. Moją opinię na temat twojego opowiadania znasz :D Zastanawia mnie czego on spróbował. Znając moje myśli to coś z całowaniem i inne, ale znając życie to będzie coś innego. Co wymyśliłaś?

    Pozdro, weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne chce więcej moje oczy to latarki które świecą ze szczęścia pisz dłużej albo szybciej bo zwariuje jesteś najlepsza blogi które czytałem to nic porównując z twoim

    OdpowiedzUsuń
  3. No musiałaś przerwać akurat w takiem momencie? Nie masz serca xd nie no żartuje ^^ rozdział zajebistyyyy *.* czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuuuuuuuuuu......... musiałaś w takim momencie ???? Ale rozdział zajebisty. Mam nadzieję, że Lou z Zayn'em się pogodzą. A i wgl superrrr !!
    Weny, pomysłów, zdrowia(nwm z jakiej paki, ale nie zaszkodzi), dużo Larry'ego i (to już dla nas czytelników) nowego rozdziału jak najszybciej :***

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko ! Wczuwam Larry'ego !
    Ciekawe czy się pocałują czy wyciągnie nóż i poderżnie mu gardło ! O_O Ah ta moja fantazja xd

    OdpowiedzUsuń
  6. No fajnie się rozkręca trochę jestem zaskoczona że pojechali sobie tak po prostu na piknik. w sumie to myślałam o czymś bardziej dramatycznym ale i tak jest fajnie :D Ah nie mogę się doczekać jakiś pikantnych scenek i szczegółów :d ^^Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też się bardzo, bardzo podoba ;)
    Harry z kimś coś knują, ja to wiem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba znasz moje zdanie na temat tego opowiadania, a jak nie to powiem że jest niesamowite! Hrry przyznaj się z kim i co knujesz? To nie jst zabawne bo jestem prawie pewna że dla Lou nie skończy się ti za dobrze. Jestem mega ciekawa czego chciał spróbować Harry bo coś mi mówi że o całowanie mu nie chodziło.. tylko co to mogło być?? Podobała mi się ta retrospekcja z Zayn'em, miły sposób poznania. Mam nadzieję że niedługo się pogodzą. Haha tak coś mi się zdawało że czytałam ten fragment, to teraz już wiem skąd go znam. Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział, tylko od czasu do czasu mogłabyś dać nam coś dłuższego, trochę nas rozpieścić, a Ty tu przerywasz w takim momencie jeszcze; pp
    weny życze i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj ten Harry.. ; ) Louis musi wszystko wiedzieć! :D Kurcze w takim momencie skończyć? Serio? Ugh. No trudno. ;'( Szybciutko nowy!

    OdpowiedzUsuń
  11. czekam na kolejny rozdział - super !! niespodziewanie się kończy :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Opowiadanie (oczywiście, jak awsze :]) świetne, no ale jak można przerywać w takim momencie? Czekam na kolejny rozdział, już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  13. TO ZNACZY CZEGO?!
    nie no teraz to musisz dodac nastepny rozdzial i to jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń