- Co to kurwa…miało być?!
– krzyknął Harry, podnosząc się z podłogi, przyciskając dłoń do krwawiącej
wargi. – Co ty sobie wyobrażasz!?
- Zasłużyłeś na to! Albo i na jeszcze więcej!
Powinienem cię zabić za to co zrobiłeś! – warknął Zayn, zasłaniając mnie cały
czas swoim ciałem, a ja spojrzałem przez ramię na lokowatego i zagryzłem mocno
wargę, nie chcąc się jeszcze bardziej popłakać. Dalej nie mogłem zrozumieć jak
mógł mi to zrobić. Ślepo mu zaufałem i kończy się to źle. Ja i moje jebana naiwność.
Uwierzyłem mu. Bezgranicznie zaufałem.
- A co ja niby zrobiłem?!
– krzyknął chłopak, po czym spojrzał na mnie. – O co chodzi!? Pozwalasz mu mnie
uderzyć? – krzyknął, a ja uniosłem swoje załzawione oczy, patrząc prosto w jego
i zauważyłem nagłą zmianę w jego oczach. Zbladł, jego oczy wyrażały teraz
przerażenie, ale gdy nie odzywałem się, warknął groźnie. – do cholery, Louis!
Odezwij się!
- Nie chce cię znać. –
szepnąłem zachrypniętym głosem.
- Co?! Ale Louis, co się
stało?
- Jak śmiesz go jeszcze pytać?!
Po co go oszukiwałeś?! Po co?! – warknął Zayn, podchodząc do chłopaka, ale
zdążyłem złapać go za ramię.
- Czy.. czy możecie
zostawić mnie z nim sam na sam? Chcę z nim porozmawiać. – powiedziałem słabym
głosem, zwracając się do reszty.
- Nie ma mowy, nie
zostawię cię z tym… mordercą. –
powiedział z odrazą Zayn.
- Zayn, proszę.. –
wyszeptałem błagalnie i chłopak po chwili poddał się, po czym ucałował mnie w
czoło i razem z resztą wyszedł, mówiąc jeszcze na odchodnym.
- Czekamy na korytarzu.
Jeśli coś by się działo, krzycz. – kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i po
chwili zostaliśmy sami w jednym pomieszczeniu. Poczułem jak robi mi się duszno,
wiec rozpiąłem swoją bluzę, uparcie patrząc w swoje stopy. Nie miałem odwagi
unieść spojrzenia i zobaczyć jego oczy, bo wiem, że to był by mój koniec. Nie
miałbym odwagi zostawić go.
- Więc, może wyjaśnisz mi
dlaczego twój przyjaciel mnie pobił, a ty płaczesz? Lou, kochanie co się stało?
– powiedział chłopak miękko i podszedł, dotykając mojego ramienia, a ja
odskoczyłem w tył, unosząc przerażony wzrok na niego.
- Nie dotykaj mnie..
–wyszeptałem słabo, odsuwając się pod ścianę, przywierając do niej całą
powierzchnią pleców. – Nie zbliżaj się do mnie..
- Ale, Louis co się
dzieje?! – zapytał chłopak, próbując się zbliżyć.
- Nie zbliżaj się do mnie,
rozumiesz?! Nie dotykaj mnie, nie patrz na mnie, zostaw mnie w spokoju..
- Ale dlaczego? Nie
rozumiem, co się wydarzyło? –zapytał szczerze zdziwiony, a moja cierpliwość
dobiegła właśnie końca i rozwścieczony spojrzałem na niego.
- Nie wiesz?! Jak śmiesz
kłamać, mógłbyś chociaż w tej chwili mieć odrobinę godność i powiedzieć mi
prawdę! – wybuchnąłem. – Przez ten cały czas mnie okłamywałeś! Rozkochałeś mnie
w sobie, mówiłeś te wszystkie czułe słówka! A po co?! Tylko po to, żebym ci
uwierzył. Żebym ci zaufał! I co? Udało ci się! Możesz być z siebie dumny! Byłem
na tyle naiwny by ci zaufać, choć wszyscy mówili mi, że popełniam błąd! Żebym
zastanowił się jeszcze raz, ale ja nie, musiałem być mądrzejszy od nich! A ty..
ty tylko chciałeś mnie rozkochać, a później… zabić! – krzyknąłem, czując świeże
łzy na policzkach, ale nie zaprzątałem sobie głowy nawet otarciem ich. Niech
widzi do czego doprowadził. Niech widzi jak bardzo mnie zranił, do jakiej ruiny
mnie doprowadził! – Okłamałeś mnie, zrujnowałeś psychicznie..
- Ale Louis..
- Żadne ale.. Zraniłeś mnie, zrujnowałeś. Zaufałem ci,
rozumiesz?! – krzyknąłem, obejmując się ramionami, patrząc na niego przez łzy.
– Zaufałem, a ty to tak wykorzystałeś! Zawiodłeś mnie, tak bardzo zawiodłeś.
Dlaczego chciałeś mnie zabić? Dlaczego? Co ci takiego zrobiłem?
- Louis, ty nie
rozumiesz.. – próbował chłopak, ale nie pozwoliłem mu dokończyć.
- Okłamałeś mnie! Tak
podle mnie okłamałeś! Wszystko co powiedziałeś było kłamstwem?
- Nie..
- Więc co? Co było
prawdą!? – krzyknąłem.
- Historia o mojej
dziewczynie..
- i tylko to?! Jak.. jak
mogłeś!? A co z pracą? Wcale nie jesteś konsultantem, prawda?
- Nie jestem.. –
powiedział chłopak cicho, a ja pokręciłem głowa, zaciskając wargi.
- Więc kim jesteś!? Tak
naprawdę nic o tobie nie wiem i teraz może nawet nie chce wiedzieć. Tak bardzo
mnie zraniłeś! – krzyknąłem ze łzami na policzkach.
- Ale to nie ja! Ja tego
nie chciałem.. – powiedział chłopak. – Miałem z nim umowę, kazał cię zabić za
dużą sumę pieniędzy, a ja.. ja się zgodziłem. – powiedział, a ja poczułem
jakbym dostał w policzek. Zabolało.
- Jak.. jak mogłeś!? Wiesz
Harry, tak bardzo chciałbym cię teraz nienawidzić.. tak bardzo, a nie mogę. Nie
chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Nic, rozumiesz? Zostaw mnie w spokoju. Ale
powiedz mi jeszcze jedno. Kto to jest? Kto kazał ci to zrobić?
- David Duncan.. – szepnął
cicho, a ja zamarłem.
- On? – szepnąłem cicho,
pociągając nosem.
- Ale Louis… Ja nie
zrobiłbym tego, nie zabiłbym cię! – krzyknął chłopak.
- Nie?! Więc po co to
wszystko było!?
- Ja.. dostałem taki
rozkaz, ale teraz nie potrafiłbym tego zrobić. – powiedział chłopak, próbując
do mnie podejść.
- Nie zbliżaj się do mnie!
– krzyknąłem rozdzierającym głosem. - Zostaw mnie w spokoju! Nie chcę cię znać,
rozumiesz?!
- Ale ja cię..
- Nie interesuje mnie to!
Zaufałem ci i to był największy błąd w moim życiu, zaraz po tym jak zaufałem
Davidowi. Powiedział ci chociaż za co się mści?! – warknąłem słabo, a chłopak przecząco
głową. – Zgwałcił mnie i upokorzył.. a teraz się mści, że go wtedy zostawiłem.
- Ja nie..
- Wszystko jedno czy
wiedziałeś czy nie! Zraniłeś mnie, a najgorsze jest to, że pomimo tej
nienawiści, którą powinienem czuć, nadal tak cholernie mi na tobie zależy i
cię.. kocham… Ale teraz to bez
znaczenia.. – szepnąłem, powstrzymując kolejny wybuch i ominąłem go wychodząc z
pomieszczenia i wpadłem prosto w ramiona Zayn’a. – Zabierz mnie stąd. – szepnąłem
błagalnie do przyjaciela.
- Chodź, LouLou. –
powiedział czule, obejmując mnie mocno.
- Biorę wolne, przekażcie Nick’owi.
– mruknąłem do Liam’a i jego chłopaka, wychodząc z Zayn’em. Będąc w drzwiach
obróciłem się jeszcze, widząc Harry’ego wychodzącego z szatni. Był smutny, żal
i złość emanowała z jego oczu. Pozwoliłem wyprowadzić się mulatowi i zapakować
do jego samochodu, choć nie zwracałem na to najmniejszej uwagi w mojej głowie
wciąż był Harry. Kocham go, ale pomimo tej miłości, nie potrafię mu wybaczyć,
nie po tym wszystkim.
__________________________
Krótki, ale jest. Nie chciałam Was zawieść i wstawiam tylko 1001 słów ;) Wybaczcie, ale w tym rozdziale nie mogłam zawrzeć nic więcej. Następny będzie cóż, dość przełomowy w tej historii, bo dowiemy się rzeczy o których nikt nawet nie pomyślał. Na razie proszę o komentarze, klikanie w reakcję ;) Do zobaczenia przy następnym. Kocham Was. < 3