czwartek, 18 lipca 2013

Chapter 17 "...uwierz, czasem jednak czyn potrafi zranić bardziej niż słowo."

Na wstępie chciałam tylko napisać, że ten rozdział dedykują mojej księżniczce - Gabrysi, która przez cały miesiąc musi leżeć w szpitalu. Bardzo tęsknie. Kocham cię i wracaj szybko < 3
_____________________________________________________________________________
| Alex Hepburn - Under |

- On nie jest dla ciebie dobry! - krzyknął Zayn. Spojrzałem na niego rozwścieczony i zapytałem.

- Co? Jak możesz tak mówić?! Nie widzisz jak bardzo mnie uszczęśliwia!? Nie widzisz jak bardzo wreszcie jestem szczęśliwy! Jak możesz tak mówić?! Jest dla mnie idealny!

- Nie prawda! Okłamuje cię! Cały czas cię okłamuje!  - krzyknął chłopak, wstając z fotela. Swoją drogą skąd wziął się fotel na środku chodnika. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy kim on jest! Nie wiesz jak bardzo cię zrani. Już niedługo. Wspomnisz moje słowa1 On cię wcale nie kocha!

- Jak śmiesz!? - warknąłem zły. - Jak śmiesz go oczerniać! Nic o nim nie wiesz! Nie wiesz jak cierpiał gdy był młodszy!

- On cię okłamuje! Co wiesz o jego pracy? Skąd wiesz czym tak naprawdę się zajmuje!?

- Powiedział mi! Wiem czy się zajmuje i nie rozumiem o co ci w ogóle chodzi!? Dlaczego go oskarżasz?!

- Bo cię krzywdzi! Rani cię!

- Nie prawda! Jest mi cudownie1 Wreszcie mam kogoś kto mnie szczerze kocha!

- Harry cię nie kocha. - odezwał się nagle Liam, siedząc na drugim fotelu. No kurwa, skąd tu te jebane fotele!? Ześwirowałem!?

- Co ty tu kurwa robisz, Payne? - warknąłem cicho. - I dlaczego twierdzisz, że mój chłopak mnie nie kocha!?

- Ponieważ tak jest! Jesteś jego zabawką i cóż, miał za zadanie cię rozkochać, po czym zaliczysz kulkę w łeb. - powiedział szatyn, patrząc mi prosto  oczy.

- Słucham?! Jaką kulkę?!

- Normalną. Zabije cię zanim się zorientujesz. - powiedział spokojnie chłopak, a ja poczułem dreszcze na plecach, gdy jego słowa dotarły do mojej świadomości.

- Jak.. jak.. jak śmiesz! - krzyknąłem drżącym głosem.

- Zapytaj go kim jest Czarny. Zapytaj, ciekawe czy ci odpowie. Zobacz co chowa w swoim gabinecie, pierwsza szuflada w biurku. Zobacz. Zapytaj o umowę. Ciekawe czy będzie na tyle odważny, by powiedzieć ci prawdę.  - mówił chłopak, patrząc mi prosto w oczy, po czym razem z Zayn'em zaczęli się oddalać.

- Czekajcie! Kto to ten Czarny!? - krzyknąłem za nimi, ale już ich nie było..

 

- Nie! - krzyknąłem i usiadłem prosto na łóżku, cały zlany potem. Oddychałem szybko i przerażony rozglądałem się po nieznanym mi pomieszczeniu. Po chwili wszystko zaczęło wracać. Kolacja z Harry'm, film, pocałunki, wspólna noc. Odetchnęłam, uświadamiając sobie, że leżę w jego łóżku. Spojrzałem na drugą stronę łoża, ale chłopaka nie było.

- Harry? - zapytałem cicho w przestrzeń, ale nikt nie odpowiedział. Widocznie nie ma go w pokoju. Powoli wstałem z łóżka i przeciągnąłem się z jękiem. Podszedłem do zasłoniętego okna i rozsunąłem zasłony, wpuszczając promienie słoneczne do środka. Uśmiechnąłem się delikatnie, przypominając sobie co dokładnie działo się zeszłej nocy i dotknąłem swoich ust, czując dotyk warg Harry’ego na nich. Odetchnąłem i ubrałem pierwsze z brzegu dresy, powoli wychodząc z pokoju i korytarzem ruszyłem w stronę schodów. Idąc myślałem o swoich śni. Co mógł oznaczać? Czy to prawda? Czy powinienem poruszyć ten temat? Czy powinienem zapytać mojego chłopaka czy lepiej jednak przemilczeć te sprawę? Te pytania kołatały się w mojej głowie, a ja nie umiałem znaleźć na nie odpowiedzi.

- Przestań! – usłyszałem nagle głos lokowatego dochodzący z kuchni. Zatrzymałem się w korytarzu, obok wejścia i przysłuchiwałem się jego słowom. Wiem, że to nie ładnie podsłuchiwać, ale ton jego głosu mnie zaskoczył. Zimny, zły wręcz rozwścieczony. – Mówiłem już! Sprawy idą dobrze! Wszystko jest pod kontrolą. Jest w stanie zrobić wszystko….. Tak wiem, że…. Przestań mi już rozkazywać! Tylko Czarny może mi wydać rozkazy co do następnych kroków.. – warknął chłopak, a ja zamarłem w totalnym bezruchu. CzarnyCzarnyCzarny….. słowo to cały czas tłumiło się w moim umyśle. Czyli.. że to prawda? Harry ma coś wspólnego z jakimiś podejrzanymi ludźmi? Nie, to niemożliwe. Powiedziałby mi, gdyby miał kłopoty, prawda? Powiedziałby o tym. Nie ukrywałby niczego ważnego przede mną. Przecież się kochamy. Spojrzałem na swoje odbicie w wiszącym naprzeciwko mnie lustrze i dostrzegłem postać Harry’ego, chodzącego w kółko po kuchni i słuchającego czegoś przez telefon. – Ale umowa był inna! Nie zrobię tego. Nie ma nawet mowy! Miałem go tylko.. Teraz zmienił umowę!? Nie, nie ma szans! Nie zrobię mu tego! Nie interesuje mnie to! Nie zabije go. – warknął do telefonu, a ja struchlałem. Co on właśnie powiedział!? Nie zabije kogo?! – pomyślałem zszokowany i szybkim, ale cichym krokiem uciekłem do sypialni, zrzucając dresy i wszedłem pod kołdrę, zamykając oczy, gdy słyszałem nadchodzącego chłopaka. – Za dwie godziny w parku. – warknął do słuchawki, po czym wszedł do pokoju, a ja zamarłem czekając na jego ruch.

- Lou, kochanie śpisz? – zapytał zupełnie innym, choć trochę zmartwionym głosem. Udałem, że właśnie się budzę i spojrzałem na niego.

- Tak, a co? – zapytałem, udając ziewnięcie.

- To nic. Śpij sobie smacznie, na stole w kuchni czeka śniadanie, a ja muszę wyjść załatwić parę spraw. Zobaczymy się później, kochanie. – powiedział, podchodząc i ucałował moje czoło, a ja stłumiłem wzdrygnięcie się, po czym wyszedł z pokoju, a po chwili usłyszałem trzask drzwi. Odrzuciłem przykrycie i spojrzałem martwo na swoje dłonie. On ma kogoś zabić. Mój chłopak ma kogoś pozbawić życia. Boże, za co?! – jęknąłem w duchu, po czym wstałem i ubrałem swoje wczorajsze ubranie i powoli wyszedłem z sypialni, siadając na chodach. Co ja mam teraz zrobić?! Co robić? Nagle przypomniał mi się mój sen i zdanie na temat gabinetu.

- Ciekawe, czy Harry ma gabinet? – mruknąłem sam do siebie i powoli wstałem, podchodząc do pierwszych drzwi i otworzyłem je, ale okazała się to być sypialnia. Westchnąłem i przeszukałem wszystkie pomieszczenia na piętrze, ale żadne z nich okazało się nie być jego gabinetem, na dole to samo. Westchnąłem i wróciłem do sypialni, zaglądając do garderoby. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale tak podpowiadała mi intuicja i nie pomylił się. Pomieszczenie było niewielkie, ale na jednej ze ścian były kolejne drzwi. Powoli podszedłem do nich i niepewnie ułożyłem dłoń na klamce. Czy na pewno chcę tam wejść? A co tam zastanę? Tego obawiałem się najbardziej, tego co zastanę za nimi. Wstrzymałem oddech i powoli otworzyłem drzwi, wchodząc. Pokój był w ciepłych barwach brązu z drewnianymi meblami. Rozejrzałem się, nie dostrzegając niczego podejrzanego. Kilka szafek. Kanapa, stolik i fotele, duże okno i biurko z fotelem. Na tym przedostatnim mój wzrok się zatrzymał. Powoli podszedłem, oglądając go dookoła, a moje spojrzenie przykuła pierwsza szuflada. To przypomniało mi o moim śnie. Pierwsza szuflada w jego biurku. Niepewnie złapałem za gałkę i odsunąłem ją, odskakując z przerażenia, gdy dostrzegłem co znajduje się w środku. Moje spojrzenie wpatrywało się w pistolet. Mały, zgrabny, cały czarny pistolet. Zagryzłem mocno wargę, patrząc przerażony na broń i delikatnie wziąłem ją w dłoń. Była naładowana. Odrzuciłem ja na biurko, a sam zastanawiałem się nad tym o co w tym wszystkim chodzi. Broń? Dlaczego broń?! On naprawdę chcę kogoś zabić?! Wstrzymałem oddech i obrzuciłem całe pomieszczenie jeszcze jednym spojrzeniem, dostrzegając kolejne drzwi.

- Boże, a te do czego? – jęknąłem wpatrując się w czarne drzwi. Podszedłem do nich i pociągnąłem za klamkę, ale nie drgnęły. Zamknięte. Warknąłem cicho pod nosem iż zacząłem rozglądać się za kluczem. Zacząłem szukać go na biurku, przewalając różne papiery oraz książki, gdy natknąłem się na niego pod zamkniętym laptopem. Złapałem go, modląc się by pasował i włożyłem do zamka, powoli przekręcając. KLIK i drzwi zaskrzypiały, powoli się otwierając. W pomieszczeniu panował mrok, więc odszukałem włącznik światła, zapalając je, a z mojego gardła wydarł się krzyk, po chwili stłumiony moją dłonią. Przytrzymałem się futryny drzwi z przerażeniem patrząc na wnętrze, a raczej wystrój pokoju. Wszędzie, dosłownie wszędzie wywieszone były moje zdjęcia. Z Lux, z El, z Zayn’em. Dosłownie z każdym z kim się znam, przyjaźnię. Powoli podszedłem do jednego z nich i przyjrzałem mu się. To było wtedy gdy zabrałem małą do parku. Wiedziałem, że ktoś mnie obserwuje. Wiedziałem to. To był on. To on mnie obserwował. Przerażony rozglądałem się widząc wszystkie zdarzenia z ostatnich miesięcy. To przerażające. Dlaczego on ma te zdjęcia? Dlaczego mnie obserwował? Dlaczego to fotografował? Dlaczego?! Poczułem w kącikach oczu łzy i szybkim uchem zdarłem kilkanaście zdjęć, po czym wybiegłem z tego pomieszczenia, zbiegając na dół. Zabrałem telefon i portfel z salonu, wybiegając z domu i zacząłem biec chodnikiem w stronę centrum, dzwoniąc do Zayn’a.

- Halo? – usłyszałem.

- Zayn.? – zapytałem przez łzy, biegnąc przed siebie.

- Lou? Coś się stało?

- Czy..czy możesz… być w barze… za pół godziny? – zapytałem roztrzęsionym głosem.

- Oczywiście. Lou co jest? – zapytał wyraźnie zmartwiony.

- Powiem.. ci później. – wydukałem, rozłączając się i biegłem nadal przed siebie, po dziesięciu minutach będąc w barze. Wszedłem przez wejście dla pracowników i usiadłem w szatni, chowając twarz w dłoniach i wybuchnąłem płaczem. To ja jestem jego celem? To dlatego się ze mną umawiał? To dlatego mnie w sobie rozkochał?! Jak…jak on mógł? Trząsłem się, płacząc, gdy nagle poczułem znajome ciepło, obejmujące moje ciało.

- Miałeś rację… wszy…wszyscy mieliście. – szepnąłem, tuląc się do Zayn’a, który uspokajająco gładził moją głowę. Płakałem w jego ramię, krztusząc się własnymi łzami. – Dlaczego …wa..was nie posł…posłuchałem?

- Ale, Lou kochanie co się stało? – zapytał chłopak cichym głosem, całując mnie w czubek głowy. Wybuchnąłem jeszcze większym płaczem, zdając sobie sprawę, że to koniec wszystkiego. Koniec mojego marzenia o ‘żyli długo i szczęśliwie’. Koniec naszego związku.

- Oszukał mnie. – powiedziałem cicho, starając się opanować. – Nie kocha mnie, nigdy mnie nie kochał.. – jęknąłem cicho, chowając twarz w jego szyi. – Udawał to…

- Ale dlaczego?

- Spotykał się ze mną… żeby mnie zabić. – szepnąłem cicho.

- Co?! Zrobił ci coś!? – warknął chłopak, odsuwając mnie od siebie, oglądając moje ciało. Pokręciłem głową i zacząłem cichym głosem opowiadać mu wszystko. Wszystko od początku. Od naszego poznania się, przez randki, rozmowy, mają prace do szkoły, Az do wczorajszego zaproszenia na wieczór.

- Zrobił ci cos? Zgwałcił cie?! – zapytał chłopak, po raz pierwszy przerywając moją historię. Spuściłem głowę i wymamrotałem cichym głosem.

- Nie, nie zgwałcił mnie. Ale sam zainicjowałem… to co wydarzyło się później.

- Lou, błagam cię. Błagam powiedz, że nie poszedłeś z nim do łóżka! – krzyknął Zayn, a moje zrozpaczone spojrzenie chyba wszystko mu powiedziało, bo przytulił mnie mocno, całując w czoło.  – Och kochanie. – szepnął, a ja martwym głosem kontynuowałem opowieść, mówiąc o swoim śnie, o rozmowie Harry’ego oraz poszukiwaniach gabinetu, jak i o tajemniczych drzwiach i tym co się za nimi znajdowało. Chłopak wstrząśnięty słuchał tego i głaskał moje plecy, uspokajając mnie. – Tak mi przykro, ale od początku mówiłem, że z nim jest coś nie tak. Ale dlaczego chce cię zabić?

- Nie wiem i nie mam zamiaru się dowiadywać. – szepnąłem cichym głosem, tuląc się do niego. – Nie chce go już więcej widzieć. – szepnąłem, wybuchając rzewnym płaczem. Tak mnie zranił. Myślałem, że mnie kocha, a tak bardzo się pomyliłem. Nagle rozległ się trzask i do pomieszczenia wszedł śmiejący się Niall razem z Liam’em. Spojrzałem na nich i zdałem sobie sprawę, że tak na serio oni o wszystkim wiedzieli. Wiedzieli o planach Styles’a i nic mi nie powiedzieli.

- Cześć chłopaki. – przywitał się wesoło szatyn, ale jego uśmiech zszedł z ust widząc moją zapłakaną twarz. – Lou? Coś się stało? – zapytał zmartwionym głosem, podchodząc i dotknął mojego ramienia, ale odskoczyłem w tył, zrywając się z ławki i spojrzałem na niego z żalem w oczach.

- Sądzę, że wiesz co się stało! – powiedziałem zranionym głosem. chłopak spojrzał na mnie przerażony i już chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem mu, krzycząc. – Zamierzaliście mi kiedyś powiedzieć, czy chcieliście żebym sam się dowiedział!? Jak mogliście?! Jak mogliście mi nie powiedzieć!? Wiedzieliście o wszystkim, wiedzieliście o tym co chce zrobić Harry, ale nie raczyliście mi powiedzieć, nie raczyliście mnie ostrzec!

- Ale Lou..

- Nie! Żadne Lou.. okłamaliście mnie! Zwyczajnie zakpiliście ze mnie i pewnie teraz jest wam do śmiechu z powodu mojej naiwności. – krzyknąłem, kręcąc głową, a po moich policzkach spływały łzy.

- Chcieliśmy..

- Ale nic mi nie powiedzieliście! A gdyby on mnie zabił, jakbyście się czuli?! Nie czulibyście się winni?! Nie no, na pewno nie, bo jesteście tak samo bezduszni i nie macie uczuć jak on! – wykrzyczałem, patrząc im prosto w oczy. – Nienawidzę was! Tak samo jak jego! – po czym odwróciłem się i wybiegłem, ale w drzwiach zderzyłem się z osobą, której nie chciałem już nigdy widzieć.

- Cześć kochanie. – powiedział Harry z uśmiechem na ustach, a ja wybuchnąłem płaczem i już podniosłem rękę by go uderzyć, gdy poczułem jak Zayn, odsuwa mnie na bok i po chwili jego pięść ląduje na twarz chłopaka.
 
_______________________________________

Cześć Wam ;) Jest 17 i wybaczcie, ze dopiero dziś, ale ten rozdział wyjątkowo trudno mi się pisało, ale jest i proszę o szczere komentarze ;) Klikajcie w reakcje, komentujcie będzie mi bardzo miło. Do następnego! < 3 Love you all!
 

14 komentarzy:

  1. No nareszcie ten wątek! Najważniejszy pewnie! Dawaj szybko następny, bo kurcze nie mogę się doczekać! Kocham to opowiadanie <3
    @lifetastegreat

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na tą całą sytuację. Rozdział jest cudowny jak i całe opowiadanie. Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. jezuuuu *-* genialny, strasznie szkoda mi Lou ale wierze ze wszstko sie ułoży <3 już czekam na nn ; * weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże *______* boję się harry'ego i lou taki kruchy ... awwww..... chodź mam nadzieję że to wszystko się jakoś ułoży.... kocham cię i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  5. No czekam na następny... Harry na pewno kocha Louisa i by go nie skrzywdził... No ludzie, to przecież Harry...

    OdpowiedzUsuń
  6. Super !!!!!! Jestem tu nowa ale moim zdaniem masz genialny talent i liczę że dodasz nie długo rozdział. A i jeszcze to najlepsze opowiadanie kiedy kolwiek czytałam!!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. akshrouyfsgrduyg9, wiedziałam że coś będzie nie tak! to jest zajebiste *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział WSPANIAŁY, tylko dlaczego taki krótki? :c
    Czekam cierpliwie na 18 : ))

    OdpowiedzUsuń
  9. O jezuniu ! To świetne jest! Piękny rozdział! Ugh...

    OdpowiedzUsuń
  10. Prosze o rozszial jak najszybciej niech sie to dobrze skonczy

    OdpowiedzUsuń
  11. czekam nastepny rozdział i niech skonczy sie to dobrze i jeszcze jedno Harry powiedział Nie zrobię tego. Nie ma nawet mowy! Miałem go tylko.. Teraz zmienił umowę!? Nie, nie ma szans! Nie zrobię mu tego! Nie interesuje mnie to! Nie zabije go. – warknął do telefonu mozna sienad tym zastanowic nie i szybko pisz zycze weny!!

    OdpowiedzUsuń
  12. o kurcze! dobrze, że Louis się w końcu dowiedział :)
    Wogóle rozdział przezajebisty! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej. Niestety nie zdążyłam przeczytać przed wyjazdem teraz dopiero czytam więc skomentuje tutaj dwa rozdziały. Scena erotyczna niczego sobie ale jak dla mnie mało gry wstępnej! ha ha. Lou tak bardzo zakochany aż mi go troszkę żal a Harry no cóż myślę że jednak też się zakochał i dupa blada ma problem i to nie mały. Fajnie napisany rozdział dalej jednak nie wiadomo dlaczego??? ma go zabić. Jest dobrze pisz dalej. Scena ostatnia zabójcza dobrze że mu przywalił należało się chociaż myślę że Harry jednak zmądrzeje. Pozdrawiam starsza młodzież.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne.:)
    Podoba mi się zakończenie. Zdecydowanie należało się Harry`emu, choć mam nadzieję, że jednak skończy się to dobrze.
    Z resztą...cała historia loczka owiana tajemnicą i jego dziwne sekrety...genialne.
    Czekam na następny. :)
    Zapraszam do siebie. http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń